"Mam dosyć". Sfrustrowany Krzysztof Głowacki myśli o zakończeniu kariery

- Byłem dwukrotnym mistrzem świata, a czuje się jak chłopiec, który jest na początku swojej przygody bokserskiej - pisze Krzysztof Głowacki w mocnym wpisie na Facebooku. "Główka" wytłumaczył kibicom, dlaczego ci nie mogą się go doczekać w ringu.

Waldemar Ossowski
Waldemar Ossowski
Krzysztof Głowacki Materiały prasowe / Piotr Duszczyk/boxingphotos.pl / Na zdjęciu: Krzysztof Głowacki
Krzysztof Głowacki to jeden z najbardziej zasłużonych pięściarzy w Polsce. Bokser z Wałcza, choć obecnie nie jest w posiadaniu mistrzowskiego tytułu, nadal liczy się w grze o najwyższe cele w kategorii junior ciężkiej. Sęk w tym, że jego duże walki co rusz są odwoływane, bądź przekładane w czasie. 36-latek ma tego dość.

"Chciałem przedstawić, co się dzieje z moją osobą. Mianowicie w październiku moja grupa wygrała przetarg na walkę z Francuzem o pas mistrza Europy. Ucieszyłem się, że w końcu wrócę na ring, ale zaraz pojawiła się propozycja walki w Anglii z Riakporhe. Ci co mnie znają wiedzą, że uwielbiam wyzwania i od razu zrezygnowałem z walki z Francuzem na rzecz walki z Anglikiem, która miała odbyć się w listopadzie" - pisze Głowacki.

Zaczęły się przygotowania, ale chwilę później, zmieniono termin walki na koniec listopada, ale to nie była jednorazowa zmiana terminu, bo w trakcie przygotowań przesunięto walkę na 9-10 grudnia. Oczywiście zaakceptowałem termin, cały czas trzymałem dietę, byłem w reżimie treningowym. Mogłoby się wydawać, że już nic nie może się zmienić… nic bardziej mylnego! Zmienili mi znów termin na 17 grudnia - mówię "ok", jedziemy dalej, to tylko tydzień. Niestety wczoraj się dowiedziałem, że Anglicy znów zmieniają termin na 21 stycznia" - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: "Podjąłem głupią decyzję". Szczere słowa Mameda Chalidowa

Były mistrz świata organizacji WBO ostatnią walkę stoczył w kwietniu. Przed własną publicznością szybko uporał się z Francisco Rivasem Ruizem.

"Dla organizmu to nic dobrego, by być tak długo w ciężkich przygotowaniach, zwłaszcza, że nie miałem czasu na żadną regenerację, ale oczywiście jestem głodny walk i przyjmuje termin. Byłem dwukrotnym mistrzem świata, a czuje się jak chłopiec, który jest na początku swojej przygody bokserskiej, który nie ma wsparcia ze strony promotorskiej i szacunku w świecie boksu. 21 stycznia to ostatni termin, na który przystałem, jeżeli zostanie przesunięty, rezygnuje z walki i w ogóle z boksu. Mam dosyć. Przykre jest to, że prawdziwi sportowcy, którzy osiągnęli ogromne sukcesy na arenie międzynarodowej, znaczą mniej niż ludzie, którzy zasłynęli z bycia klaunem. Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieje, że 21 stycznia zobaczycie mnie między linami z Richardem Rakporhe" - można przeczytać w dalszej części wpisu.

Richard Riakporhe (15-0, 11 KO) idzie jak burza w zawodowej karierze. Anglik jest niepokonany, a jego wyższość musieli uznać m.in. Krzysztof Twardowski czy Olanrewaju Durodola.

Czytaj także:
"Juras" wydał oświadczenie. "Raz na zawsze odpowiadam"
Popis Fiodora Czerkaszyna! Ważne zwycięstwo w USA

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×