Jeszcze niedawno mówiło się, że Fiodor Czerkaszyn (24-1, 15 KO) może być jednym z nielicznych pięściarzy promowanych przez Andrzeja Wasilewskiego, którzy mają realne szanse zawojować międzynarodowe areny. Jednak kariera Ukraińca w pewnym momencie nieco się zagubiła, co potwierdza niedawna porażka z Anauelem Ngamissengue.
Jednak powoli wydaje się, że Fiodor Czerkaszyn zapomina o złych demonach. W lutym zanotował wygraną, a kolejną dorzucił podczas piątkowej gali Knockout Boxing Nigh 35. Tym razem jego rywalem był doświadczony Jorge Cota. Meksykanin w przeszłości walczył z zawodnikami ścisłej światowej czołówki, m.in. Jermellem Charlo czy Sebastianem Fundorą. Wydawało się więc, że będzie solidnym testem dla Ukraińca.
Tak się jednak nie stało. Już od pierwszej rundy zdecydowanie przeważał Fiodor Czerkaszyn. Ukrainiec może nie imponował, ale z zimną krwią realizował swoją strategię i obijał rywala lewym i prawym prostym. Meksykanin nie miał pomysłu na tę walkę i zdecydowanie przegrywał z Czerkaszynem pod względem fizycznym.
ZOBACZ WIDEO: Szpilka przyszedł do jego szatni. Wrzosek zdradza treść rozmowy i ocenia walkę
Przewaga Ukraińca powiększała się z rundy na rundę, aż na 10 sekund przed zakończeniem 7. rundy narożnik Jorge Coty zdecydował się poddać swojego zawodnika. Decyzja wydawała się być nieco zaskakująca, bowiem nic nie wskazywało na to, aby Meksykanin był w poważnych tarapatach. Niemniej, w ten sposób Fiodor Czerkaszyn zanotował dwudzieste czwarte zwycięstwo.
W wywiadzie po walce Czerkaszyn podkreślił, że ma dużo rozterek. Wszystko jest spowodowane tym, iż z jednej strony chciałby ciągle walczyć w Polsce, a z drugiej nieustannie myśli o wyjeździe do USA i kontynuowaniu kariery zawodowej za oceanem.