Rosjanin odebrał Polakowi pas mistrza świata. Teraz został zawieszony za doping

Instagram / instagram.com/grigory_drozd/ / Grigorij Drozd
Instagram / instagram.com/grigory_drozd/ / Grigorij Drozd

Grigorij Drozd w 2014 roku pokonał ówczesnego mistrza świata WBC Krzysztofa Włodarczyka. Teraz do rosyjskich mediów wyciekły informacje, że pięściarz został zawieszony za sprawą wyników badań, które miały miejsce... dzień po walce z Polakiem.

W tym artykule dowiesz się o:

27 września 2014 roku Krzysztof Włodarczyk stracił pas mistrza świata WBC w kategorii junior ciężkiej. Polak po sześciu obronach tytułu musiał uznać wyższość Grigorija Drozda, który zdecydowanie wygrał na kartach sędziowskich. 10 lat po walce okazało się, że Rosjanin został... zawieszony.

Rosyjska agencja TASS dysponuje materiałami Międzynarodowej Agencji Testów Dopingowych, które świadczą o tymczasowym zawieszeniu Drozda w związku z podejrzeniem naruszenia przepisów antydopingowych. Miało do nich dojść 28 września 2014 r., a więc dzień po walce z Włodarczykiem. Z bazy danych Moskiewskiego Laboratorium Antydopingowego wynika, że zawieszenie obowiązuje od 9 września bieżącego roku.

Po walce z Włodarczykiem Drozd stoczył jeszcze jeden pojedynek. W maju 2015 r. obronił pas w starciu z innym Polakiem - Łukaszem Janikiem. Później Rosjanin zmagał się z kontuzjami i zdecydował się zakończyć karierę. Dziś ma 45 lat.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni

Na informacje zareagował sam zainteresowany. - To niepoważne i śmieszne. Gdzie byli 10 lat, gdy walczyłem? Wszyscy wszystko widzieli w walce z Włodarczykiem i nie ma o czym dyskutować. Przypomnieli sobie o mnie po 10 latach? To jakaś bzdura. Absurdalne - powiedział Drozd w rozmowie z TASS.

Agencja cytuje również słowa Włodarczyka. - Jestem zaskoczony. Pamiętam tę walkę i z oczywistych względów nie pozostawiła we mnie najlepszych wspomnień - przyznał.

Sytuacji przygląda się za to organizacja WBC. - Traktujemy każdą taką informację z powagą. Będziemy śledzić rozwój sytuacji - poinformowano.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty