Krzysztof Włodarczyk, tymczasowy mistrz świata federacji WBC w wadze bridger, ujawnił wstrząsające szczegóły dotyczące swojego stanu zdrowia tuż przed zwycięską walką z Adamem Balskim w maju 2025 roku.
Jak się okazało, Włodarczyk kilka dni przed pojedynkiem o pas prawdopodobnie... doznał udaru mózgu.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"
44-latek opowiedział w programie "Dzień Dobry TVN", że w nocy z 21 na 22 maja nagle poczuł, jak lewa strona jego ciała zdrętwiała, a twarz wykrzywiła się. Miał problemy z mówieniem i poruszaniem się, co wskazywało na udar lub jego początki.
- Można powiedzieć, że przez całą karierę, aż do tego roku nic mi nie dolegało. (...) Nagle czuję, że lewa strona mi nieruchomieje, nie czuję jej. Ręka opada, twarz mi się wykrzywia. (...) Tata mnie trzymał, żebym nie upadł - wyjawił "Diablo" na antenie TVN.
Potem przyjechała karetka, która zabrała go do szpitala. Pomimo zaleceń lekarzy, by pozostać w szpitalu na obserwacji, bokser wypisał się na własną odpowiedzialność, mając na uwadze zbliżającą się walkę o tytuł.
Zaledwie kilka dni później, w dramatycznych okolicznościach, Włodarczyk pokonał Balskiego, choć sam leżał na deskach, by w 10. rundzie znokautować rywala. Jak przyznał, w trakcie walki towarzyszyła mu świadomość ryzyka związanego z jego stanem zdrowia.
- Zawalczyłem. Dzięki Bogu wygrałem. Po kilku ciosach, które przyjąłem leżałem na dechach - dodał.
Żona mistrza boksu, Karolina Olszewska, ujawniła, że Krzysztof ma dziś za sobą poważną operację serca. Sam Włodarczyk zdradził, że od urodzenia miał ubytek w sercu, który u sportowca, narażonego na ciągłe wysiłki i podwyższone tętno, wymagał interwencji chirurgicznej. Obecnie jego stan zdrowia jest stabilny.