Zrobię wszystko, aby zesłać Johnsona na emeryturę - rozmowa z Andrzejem Fonfarą

Andrzej Fonfara staje przed niezwykłą szansą. Już w lipcu skrzyżuje rękawice ze słynnym Glenem Johnsonem. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Andrzej zdradza kulisy walki.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Zborowski: Andrzej coraz głośniej o Tobie. Po znokautowaniu Mitchella, przypomnę byłego mistrza świata wagi super średniej, nadeszła rewelacja, że Twoim kolejnym rywalem będzie Glen Johnson!
Andrzej Fonfara: 

Tak, oczywiście jest to świetna informacja dla mnie jak i kibiców boksu. Bardzo się cieszę, że przyjdzie mi się zmierzyć z tak doświadczonym i jak na swój wiek twardym bokserem, jakim jest Glen. Będzie to dla mnie znakomita okazja pokazania się szerszej publiczności i po wygranej dostania się do czołówki wagi półciężkiej.

68 walk, 51 zwycięstw w tym 35 przez KO i 16 porażek. Sprawisz, że Johnson dołoży tą 17 kreskę na konto swoich przegranych? 

- Zrobię wszystko, żeby wygrać z Glenem Johnsonem i odesłać go na bokserską emeryturę, a po tym dostać szansę walki o tytuł mistrza świata.

Nie oszukujmy się jednak, mało który polski pięściarz dostaje po 24 walkach możliwość skrzyżowania rękawic z takim nazwiskiem, jak chociażby Johnson. Jak to się stało, że dostałeś tą walkę? 

- Jest to zasługa mojego promotora Domnica Pesoli, a także menadżera, jak i brata Marka Fonfary. To właśnie ten duet świetnie razem współpracuje i prowadzi moją karierę, a walka z Glenem jest owocem ich współpracy.

Hopkins, Jones Jr., Tarver, Dawson, a teraz Fonfara. Jak się czujesz w takim towarzystwie, bo sama możliwość walki to jedno, ale chyba zdajesz sobie sprawę, że najlepsze lata Johnson ma już za sobą i jest pewnie spory apetyt na coś więcej?

- Tak jak wcześniej mówiłem, wygrana walka z Johnsonem otworzy mi drzwi do czołówki i da możliwość boksowania z najlepszymi. Aczkolwiek Glen nie będzie łatwym przeciwnikiem, ponieważ jest to pięściarz, który zawsze jest perfekcyjnie przygotowany pod względem kondycyjnym, a także boksuje cały czas pressingiem i będzie groźny od pierwszej do ostatniej rundy, co pokazał w niejednej z dotychczasowych walk.

Czy, aby zrobić szybką karierę potrzebny jest ten krok naprzód i podjęcie decyzji o wyjechaniu za granicę? Polscy bokserzy walcząc w kraju długo czekają na szansę albo nie otrzymują jej wcale... 

- Na pewno Stany Zjednoczone są kuźnią boksu zawodowego i tylko tutaj można zrobić szybką karierę. Jeżeli jest się dobrym i ma się trochę szczęścia, a także życzliwych ludzi, którzy ci w tym pomogą jak chociażby dobry promotor, menadżer czy wspierająca rodzina.

Jak wygląda na co dzień życie Andrzeja Fonfary?

- (śmiech)...to zależy, czy jestem w cyklu treningowym, czy mam wolne. W tym momencie przygotowuję się do walki i większość czasu pochłaniają mi treningi. Wraz z moim przyjacielem Bogdanem Maciejczykiem prowadzę gym, a razem z bratem dbam o rodzinne interesy.

Czy na chwilę obecną wykluczasz możliwość zawalczenia w Polsce, aby przypomnieć się kibicom? Do tej pory tylko raz walczyłeś w kraju przy okazji swojego debiutu na zawodowym ringu.

- Mieliśmy już plany zawalczenia w Polsce, ale trafiła się walka z Glenem i jak na razie będziemy walczyć w Chicago, ale bardzo chciałbym znów powalczyć w Polsce i tak jak mówisz przypomnieć się wszystkim kibicom, którzy na pewno chcieliby zobaczyć mnie w ringu po latach walk tylko na obczyźnie.

Kto będzie następny po Johnsonie?

- Jak na razie skupiam się na walce z Glenem Johnsonem i nie myślę o następnych walkach, wszystko okaże się w piątek trzynastego.
 

Komentarze (0)