- Przed wami nowy mistrz wagi ciężkiej - powtarza jak mantrę Artur Szpilka, który głęboko wierzy w zdetronizowanie panującego czempiona i wejście na tron federacji WBC w najcięższej dywizji wagowej.
Choć do pierwszego gongu zostało jeszcze trochę czasu, mańkut pochodzący z Wieliczki zapewnia, że mógłby walczyć nawet teraz. Jego zdaniem zapowiedzi Deontaya Wildera o spektakularnym nokaucie na Polaku należy włożyć między bajki.
- Jestem gotowy na wejście do ringu. Lubię i potrafię walczyć z wyższymi rywalami. Cokolwiek teraz nie powie Deontay, to nie ma już żadnego sensu. Nie wierzę w jego paplaninę i zamierzam udowodnić to 16 stycznia. Przekonamy się, kto jest kto.
"Szpila" liczy na wsparcie polskich kibiców, których przecież w Nowym Jorku nie brakuje. Hala Barclays Center na Brooklynie będzie biało-czerwona?
- Nie mam wątpliwości, że na hali będą dominować Polacy. To właśnie ci kibice poniosą mnie do zwycięstwa, do zostania mistrzem. Zrobię to dla fanów.