Szpilka jako szósty Polak próbował zdobyć tytuł czempiona królewskiej dywizji wagowej. Walkę z "Bronze Bomberem" rozpoczął naprawdę dobrze, był czujny i uważny w pierwszej rundzie, wykazywał także większą aktywność i tę odsłonę zapisał na swoją korzyść.
W kolejnych minutach Wilder próbował znaleźć receptę na pretendenta, ale nie do końca radził sobie z ruchliwością Polaka. Nie było mowy o forsowaniu tempa, obaj pięściarze wyczekiwali na własne błędy. Obraz pojedynku zaczął się zmieniać w czwartym starciu, gdy panujący czempion WBC wywierał presję i luźno bił lewym prostym, korzystając ze znakomitego zasięgu ramion.
Piąta runda była najlepszą w wykonaniu "Szpili" - skuteczne ataki, ciosy bite z różnych płaszczyzn i odważniejsza ofensywa. Amerykanin nie potrafił wyłączyć lewego sierpowego mańkuta pochodzącego z Wieliczki. Niestety, pod koniec ósmej odsłony nasz reprezentant zaczął tracić siły i dał się zepchnąć do defensywy.
Prawdziwy horror przeżyliśmy w dziewiątej rundzie. Szpilka zapomniał o obronie, ruszył do przodu i chciał wystrzelić sierpowym, na co Wilder odpowiedział chirurgicznie precyzyjnym prawym prostym bitym idealnie w tempo. Podopieczny Ronniego Shieldsa ciężko padł na matę ringu nieprzytomny. Przez następne kilkadziesiąt sekund leżał z zamkniętymi oczami, najwyraźniej uderzenie osiła z Alabamy wywołało znaczny wstrząs w jego organizmie. 26-latek opuścił halę Barclays Center na noszach, oby jak najszybciej wrócił do zdrowia!
Dla mistrza Deontaya Wildera była to trzecia udana obrona pasa World Boxing Council.