Piotr Jagiełło: Stop hejterzy! To był najlepszy Szpilka w karierze (felieton)

Zdjęcie okładkowe artykułu: AFP
AFP
zdjęcie autora artykułu

Artur Szpilka jest najbardziej kontrowersyjnym polskim pięściarzem od czasów Andrzeja Gołoty. Przegrana walka z Deontayem Wilderem wywołała morze komentarzy. Mówię wyraźnie - stop hejterom! To była godna mistrzowskiej próby postawa Polaka.

W tym artykule dowiesz się o:

Bokserski biznes bywa zabawny - pięściarze wykrzykują przed walkami steki bzdur, zapowiadają trzęsienie ziemi i generalnie wszystko to, czego świat jeszcze nie widział. Problem w tym, że w większości kończy się na gadaniu. Szpilka jednak w pewnym stopniu spełnił obietnice, walczył mądrze, rozsądnie (!), momentami oszukując giganta z Alabamy, który zwłaszcza na początku miał problem z namierzeniem szybkiego na nogach Polaka. Do dziewiątej rundy trzymał się planu. Według mojej punktacji, do momentu nokautu minimalnie prowadził.

I choć upragnionego tytułu mistrza świata nie zdobył, to pokazał efektywny boks, ale przede wszystkim udowodnił, jak bardzo rozwinął się w przeciągu zaledwie dziesięciu miesięcy współpracy z trenerem Ronnie'em Shieldsem. Ten szkoleniowiec ma rękę do łobuzów. A dziesięć miesięcy w zawodowym boksie to nikłe doświadczenie.

Co zadecydowało o tak przykrym i bolesnym rozstrzygnięciu w Nowym Jorku? Między innymi brak sił, na co wskazywała końcówka ósmej rundy, gdy Szpilka zaczął się wyraźnie cofać. Gdy pojawiają się kłopoty kondycyjne, natychmiast cierpi na tym również szybkość ataku i reakcji obronnej. Chciał zaskoczyć Wildera lewym sierpowym, nie było rytmu i w konsekwencji "nadział" się na odpowiedź Amerykanina z prawej ręki. Takie wymiany zawsze naznaczone są ogromnym ryzykiem, niestety tym razem zupełnie nieopłacalnym. Na myśl przychodzi mi nokaut z czwartej potyczki Juana Manuela Marqueza z Mannym Pacquiao - Filipińczyk ruszył na wiwat, na taką szansę czekał tylko Meksykanin, który wyłączył zasilanie "Pac Manowi".

Wspomniałem o Andrzeju Gołocie, który do mistrzowskich batalii przystępował aż czterokrotnie. Od czasów "Andrew" żaden bokser nie wzbudzał takiego zainteresowania, jak Szpilka. Jest to broń obosieczna - z jednej strony pozwala zarabiać na nazwisku, z drugiej powoduje, że musisz liczyć się z ogromną falą krytyki. Legendarny promotor Don King powiedział kiedyś o Gołocie "Można go kochać lub nienawidzić, ale nie sposób przejść obok niego obojętnie". Podobnie jest z mańkutem z Wieliczki, stąd w komentarzach nie brakuje agresywnych zaczepek i opinii, dla mnie niezrozumiałych. Każdy ma prawo do własnego zdania, oczywiście, ale pretensje do tak boksującego "Szpili" są równie bezzasadne, jak skarżenie się na opady śniegu w zimę.

Dla "Bronze Bombera" trzecia obrona tytułu WBC okazała się tą najtrudniejszą. Między linami musiał uporać się z łamigłówką, ale zrobił to w swoim stylu. Brutalnie.

Piotr Jagiełło na Twitterze >>> 

Źródło artykułu: