W nocy z soboty na niedzielę Deontay Wilder wygrał z Arturem Szpilką w hali Barclays Center w Nowym Jorku, powalając Polaka ciężkim nokautem w dziewiątej rundzie. Szpilka na chwilę stracił przytomność, a ring opuścił na noszach w asyście lekarzy.
26-letni bokser pokazał się jednak z dobrej strony, a statystyki ciosów dowodzą, że pojedynek miał wyrównany przebieg. Szpilka uderzał 230 razy, z czego 63 ciosy okazały się skuteczne. W przypadku Amerykanina było to 250 prób, z których 75 doszło do celu.
- Samymi jajami walki o mistrzostwo świata się nie wygrywa. Na takiego zawodnika jak Wilder trzeba trzymać się dobrego planu, no i trzeba mieć dobrą obronę. Trzeba po prostu być pięściarzem kompletnym - podkreśla Krzysztof Zimnoch, cytowany przez serwis ringpolska.pl.
- W boksie tak naprawdę atak kończy się obroną. Jeśli atak jest wykonany niedokładnie, to kończy się tak jak było widać. Zdarza się, bo to jest waga ciężka. Życzę Szpilce, żeby się pozbierał i dalej robił swoje - dodaje 32-letni pięściarz.
Jego ostatnie słowa są zaskakująco serdeczne, biorąc pod uwagę to, że od kilku lat jest z Arturem Szpilką skonfliktowany.
Trzy lata temu doszło między nimi do głośnej bójki podczas konferencji prasowej, promującej galę Polsat Boxing Night. Planowano wówczas organizację walki obu pięściarzy, jednak do dziś nic z tego nie wyszło.
Zobacz także: Szczere słowa o pobycie Szpilki w USA. "Oczekiwania są ogromne"