Krzysztof Głowacki mistrzem świata! Polak pokonał na punkty Maksima Własowa
W półfinale turnieju WBSS zameldował się Krzysztof Głowacki. Polak podczas gali w Chicago pokonał jednogłośnie na punkty Maksima Własowa i zdobył tymczasowy tytuł mistrza świata federacji WBO w wadze junior ciężkiej.
Pojedynek "Główki" z Maksimem Własowem nie miał specjalnego faworyta. Bukmacherzy minimalnie więcej płacili za zwycięstwo Rosjanina, jednak wielu pięściarskich ekspertów z całą pewnością przyznawało, że jest to walka z szansami 50 na 50.
Emocje od samego początku
Pięściarze rozpoczęli pojedynek bardzo aktywnie. Głowacki po komendzie "stop" bardzo mocno trafił prawą ręką Rosjanina, który wyraźnie odczuł ten cios. W pierwszej odsłonie Polak jeszcze kilkukrotnie zranił rywala, głównie uderzeniami lewą ręką. W drugiej rundzie często dochodziło do zwarć, gdzie zawodnicy wymieniali się silnymi ciosami sierpowymi. Więcej z nich dochodziło do głowy Własowa.
Prezentujący bardzo niewygodny styl Rosjanin starał się trafiać mocnym prawym Polaka jednak często nadziewał się on na silną kontrę z lewej ręki "Główki". W trzeciej odsłonie częściej trafiał Własow boksujący często z opuszczoną lewą ręką, ale to Polak pod koniec rundy zdołał posłać przeciwnika na deski. 32-latek sugerował, że kontakt z matą ringu był spowodowany potknięciem, jednak sędzie zdecydował się wyliczyć Rosjanina.
Krzysztof Głowacki wyraźnie nastawił się w pierwszej połowie walki na ciosy lewą ręką. Polak bardzo często rozpoczynał akcje bezpośrednim lewym sierpowym bądź prostym, chcąc rozbroić gardę rywala. Własow dał wciągnąć się w plan taktyczny "Główki" i duża część wydarzeń odbywała się w półdystansie.
Piąta runda rozpoczęła się bardzo dobrze dla Rosjanina, który często trafiał prawą ręką. Widoczna była przewaga szybkości Własowa, natomiast ciosy Polaka wydawały się silniejsze.
W szóstej odsłonie pięściarze nie pozostawali sobie dłużni, raz po raz lokowali mocne ciosy na głowie przeciwnika. Polaka w narożniku bardzo energicznie motywował trener Fiodor Łapin podpowiadając, żeby rozpoczynał akcję ciosami na dół i kończył mocnym lewym na głowę.
Głowacki lepszy z rundy na rundę
Siódme starcie to bardzo dobry pokaz boksu w wykonaniu Głowackiego. Polak często trafiał rywala i widać było, że te ciosy robią na nim wrażenie. Własow odchodząc do narożnika wyglądał na bardzo zmęczonego.
W kolejnych odsłonach swoją dominację udowadniał "Główka". Wałczanin sukcesywnie umieszczał mocne ciosy na korpusie przeciwnika. Własow nie posiadał już tak wyraźnej przewagi szybkości i to mocniejsze ciosy Polaka robiły większe wrażenie. Po obu pięściarzach wyraźnie było widać zmęczenie, jednak żaden z nich nie chciał ustąpić pola drugiemu.
Na początku przedostatniego starcia zawodnicy zdecydowali się ma wymianę ciosów, z której zwycięsko wyszedł Polak, mocno naruszając Rosjanina. W połowie rundy doszło do rozcięcia pod lewym okiem "Główki".
Ostatnia, decydująca odsłona tego emocjonującego pojedynku była niezwykle wyrównana. Skrajnie zmęczeni pięściarze nie szczędzili sobie bardzo mocnych uderzeń. W ostatnich sekundach doszło do wymiany ciosów, która podsumowała tę świetną walkę.
Po dwunastu rundach sędziowie punktowi orzekli zwycięstwo Krzysztofa Głowackiego w stosunku: 118-110, 117-110 oraz 115-112.
Dla obu pięściarzy pojedynek był niezwykle istotny. Stawką rywalizacji był nie tylko pas mistrza świata, ale także awans do półfinału turnieju World Boxing Super Series. Rywalem Krzysztofa Głowackiego w walce o finał będzie Łotysz Mairis Briedis, który na tej samej gali uporał się z Noelem Mikaelianem.
10 listopada Ołeksandr Usyk pokonał Tony'ego Bellew w walce o wszystkie mistrzowskie pasy w wadze crusier. Ukrainiec zapowiedział, że po tym pojedynku przenosi się do wagi ciężkiej jednocześnie wakując tytuły. Jeżeli do tego oficjalnie dojdzie, Krzysztof Głowacki stanie się pełnoprawnym mistrzem świata federacji WBO.