Obaj pięściarze spotkali się w ringu 1 grudnia w Staples Center w Los Angeles. Po zaciętej i niezwykle emocjonującej walce, sędziowie punktowi orzekli remis i pas mistrza świata pozostał w rękach Deontaya Wildera.
Zarówno Al Berstein, jak i większość ekspertów, był pod wrażeniem postawy Tysona Fury'ego, który zaledwie po sześciu miesiącach od powrotu na ring zmierzył się z mistrzem i choć pojedynek zakończył się remisem, to w opinii większości to jego dłoń powinna powędrować w górę.
- Widziałem tylko dwóch pięściarzy, którzy wrócili na ring po takich problemach. Jednym z nich był Tapia, kolejnym właśnie Fury. Po problemach z narkotykami, depresją wszedł ponownie do ringu i będąc szczerym, wyglądał lepiej niż przed swoimi kłopotami - powiedział Berstein.
Ceniony ekspert wypowiedział się na temat liczenia, które zafundował Brytyjczykowi Wilder w dwunastej rundzie oraz potencjalnym rewanżu.
- Pomyślałem wtedy, że Fury nie wstanie, nie po takim ciosie. On jednak jak Łazarz podniósł się. Razem z Paulem Malignaggim liczyliśmy po walce ile trwał ten nokdaun i choć wiem, że wiele osób uważa inaczej to sądzę, że nie było to zbyt długie. Wilder przed walką zaznaczał, że może być perfekcyjny tylko przez sekundę i to wystarczy. W ciągu całego pojedynku był perfekcyjny przed dwie, ale to nie pozwoliło mu wygrać. Rewanż oceniam na 50-50 - stwierdził Berstein.
ZOBACZ WIDEO: Artur Szpilka w KSW? Maciej Kawulski: To brutalny sport. Nieuczciwie byłoby go namawiać [3/4]