Jeden z najwybitniejszy pięściarzy w historii polskiego boksu trafił do więzienia 8 stycznia tego roku. Wcześniej złamał sądowy zakaz poruszania się pojazdami mechanicznymi. Podczas rutynowej kontroli drogowej okazało się, że prowadził samochód bez uprawnień.
Były mistrz świata organizacji WBC i IBF w kategorii junior ciężkiej miał spędzić w więzieniu pięć miesięcy, jednak wyrok został skrócony i pięściarz miał opuścić zakład karny na warszawskim Służewcu w poniedziałek. Nieoczekiwanie okazało się, że mury więzienia opuścił już niedzielę.
- W pewnym momencie zadzwonił telefon. Ku mojemu zaskoczeniu wyświetlił się numer telefonu "Diablo". Pomyślałem, że dzwoni jego partnerka. Odebrałem i usłyszałem głos Krzysia. Kompletnie mnie zatkało! Pomyślałem, że to niemożliwe. Jakbym dostał młotkiem w głowę. Krzysiek wyjaśnił, że został wypuszczony dzień wcześniej, ponieważ policzono dni i okazało się, że termin zwolnienia wypadł w niedzielę - wyjaśnia Wasilewski, wieloletni promotor pięściarza.
Zawodnik cieszy się już wolnością wraz z rodziną. - Od razu pojechał do swojej małej córeczki, syna Czarka. Najważniejsze, że jest już z nimi, że ściska dzieci. Zamieniliśmy dosłownie parę zdań i jego głos brzmiał bardzo pozytywnie - dodaje Wasilewski.
ZOBACZ WIDEO: Michał Materla mówi o kulisach rozstania z KSW. Opowiada o ambitnych planach EFM SHOW
Promotor pięściarza zdaje sobie jednak sprawę, że pobyt w więzieniu musiał odcisnąć piętno na pięściarzu.
- To nie jest prosta sprawa. Musimy sprawdzić, jak bardzo jest osłabiony fizycznie i psychicznie. Pamiętajmy, że on też ma swoje lata, przewalczył w karierze wiele rund. Takie pół roku w specyficznych warunkach musiało pozostawić na nim ślad. Powrót do optymalnej formy może potrwać bardzo długo. Nie ma się co oszukiwać, to nie będzie spacerek - wyjaśnia Wasilewski.
Obaj panowie są umówieni na spotkanie już w poniedziałek. Można jednak zakładać, że na decyzję dotyczące powrotu do ringu trzeba będzie poczekać.