W nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu dojdzie do trzeciej walki pomiędzy Tysonem Furym i Deontayem Wilderem. Tradycyjnie gorąco jest już przed samym pojedynkiem. Tym razem dał jednak znać o sobie jeden z promotorów Fury'ego - Bob Arum. 89-latek wściekł się na dziennikarkę, która prowadziła rozmowę z udziałem pięściarzy.
Na koniec konferencji Kate Abdo zaproponowała tradycyjne spotkanie twarzą w twarz między zawodnikami. Wtedy z sali rozległo się głośne "nie". Dziennikarka przychyliła się do żądania i zrezygnowała z tego pomysłu.
Przeciwny był Arum, który o całym zdarzeniu opowiedział już po konferencji. - Przywożą tę kobietę z Wielkiej Brytanii, a ona przenosi całą konferencję prasową na osobę Wildera. Nie obchodzi mnie to, ale to oczywiste, że to właśnie robiła. Wiedziała, że porozumieliśmy się, by nie było spotkania twarzą w twarz. I co wtedy mówi? Teraz czas na spotkanie twarzą w twarz. Pier***** ją i pier***** ich. Nie było spotkania i tak ocaliliśmy walkę - powiedział 89-latek przed kamerami.
ZOBACZ WIDEO: Brutalny nokaut w Czeczenii, Polski sędzia wkroczył do akcji
Wyraźnie rozczarowana tymi słowami była dziennikarka, która opublikowała oświadczenie w mediach społecznościowych. - Jeśli chodzi o spotkanie twarzą w twarz, robiłam to, co, jak uważał nadawca, zostało uzgodnione - podkreśliła.
- Myślę, że teraz to już nieważne. Szanuję Boba Aruma i imperium, które stworzył. Rozumiem, co boks mu zawdzięcza. Myślę jednak, że język w tym wywiadzie był całkowicie nieodpowiedni. Oczywiście to rozczarowujące, gdy ktoś kogo ty szanujesz, ciebie nie szanuje. Ale takie jest życie - dodała.
Stawką walki Fury - Wilder jest pas WBC wagi ciężkiej. To trzecie starcie między tymi pięściarzami. W grudniu 2018 r. po świetnym pojedynku sędziowie orzekli remis. Rewanż odbył się nieco ponad rok później i zakończył się zwycięstwem Brytyjczyka po nokaucie.
Czytaj też:
-> Eksperci nie mają wątpliwości. Tak typują walkę Fury - Wilder 3
-> Kibice na to czekali. Wiadomo, kto pokaże walkę Fury - Wilder