- Miałem kontuzję ręki, wiedzieli o niej nieliczni. Nie mówiłem nikomu, bo im mniej osób wie, tym lepiej. Nie jestem zwolennikiem spiskowych teorii. Trzeba to zoperować - zdradził w szpitalu po walce z Deontayem Wilderem Artur Szpilka. Nie zwalał jednak winy za porażkę na niesprawną lewą rękę. - Wierzyłem w tę wygraną, ale to jest jedna bomba i cała walka się kończy - dodał. W niedzielę Polak przegrał w Nowym Jorku walkę o mistrzostwo świata wagi ciężkiej federacji WBC w 9. rundzie przez ciężki nokaut.
Żródło: Ringpolska.pl