Emanuel Navarrete zachował tytuł mistrza świata WBO w wadze superpiórkowej, jednak styl, w jakim to zrobił, wzbudził niemałe kontrowersje. Walka z niedocenianym Charlym Suarez została przerwana już na początku ósmej rundy z powodu głębokiego rozcięcia nad lewym okiem Meksykanina. Oficjalnie uznano, że kontuzja powstała w wyniku przypadkowego zderzenia głowami, a nie po ciosie przeciwnika. Dzięki tej decyzji mistrz utrzymał tytuł, choć w ringu nie wyglądał na pewnego zwycięzcę.
Od pierwszego gongu pojedynek miał wysokie tempo. Navarrete (40-2-1, 32 KO) rozpoczął mocno, trafiając Suareza potężnym prawym, który zachwiał nim już w pierwszej rundzie. Meksykanin kontrolował środek ringu, był aktywny, a jego ciosy - zwłaszcza na korpus - wyraźnie robiły wrażenie. W czwartej rundzie Suarez musiał nawet ratować się klinczem po mocnym ciosie w tułów. Wydawało się, że meksykański mistrz zmierza po kolejną pewną obronę pasa.
Z każdą kolejną rundą filipiński pretendent coraz śmielej zaznaczał swoją obecność. Suarez (18-1, 10 KO) nie dawał się zdominować, odpowiadał cios za cios, zmieniał pozycję na mańkuta i trafiał Navarrete mocnymi lewymi. Choć jego precyzja pozostawiała momentami sporo do życzenia, imponował sercem do walki i aktywnością. W trzeciej i piątej rundzie walka nabrała cech prawdziwej ringowej wojny, obaj pięściarze wymieniali potężne ciosy, które pobudzały publiczność.
ZOBACZ WIDEO: Szef KSW wskazał powód porażki Pudzianowskiego. "Nie spodziewał się tak szybko zemsty"
Początek szóstej rundy przyniósł kluczowy moment walk, doszło do przypadkowego zderzenia głowami, które pozostawiło głębokie rozcięcie nad lewym okiem Navarrete. Chwilę wcześniej jednak Suarez trafił lewym sierpowym, co według wielu komentatorów - i powtórek telewizyjnych - mogło być rzeczywistą przyczyną kontuzji.
Świadomy powagi sytuacji, Navarrete przyspieszył w siódmej rundzie. Obaj pięściarze rzucili się do ataku, wymieniając mocne ciosy w niekontrolowanym tempie. Mistrz dotarł jednak do narożnika, choć coraz bardziej zalany krwią.
Zaledwie sekundę po rozpoczęciu ósmej rundy lekarz ringowy zadecydował, że Navarrete nie może kontynuować pojedynku z powodu zbyt obfitego krwawienia. Ponieważ kontuzja została oficjalnie uznana za wynik przypadkowego zderzenia głowami, sędziowie punktowi, zgodnie z przepisami, przeliczyli dotychczasowe rundy. Punktacja brzmiała: 78:75, 77:76, 77:76 - wszyscy na korzyść Navarrete.
Decyzja spotkała się z mieszanymi reakcjami. Część kibiców i ekspertów podkreślała, że Suarez zasłużył przynajmniej na szansę dokończenia walki, inni wskazywali na słuszność medycznego przerwania pojedynku.
Dla 36-letniego Suareza była to pierwsza porażka w zawodowej karierze i zarazem największy występ w jego dotychczasowym dorobku. Filipińczyk, żołnierz armii swojego kraju, walczył o coś więcej niż tylko pas. Zwycięstwo mogło zapewnić mu awans, a być może także miejsce w historii obok legendy, z którą spotkał się przed wylotem do USA - samego Manny'ego Pacquiao. Choć nie zdobył mistrzostwa, zyskał coś równie cennego - uznanie kibiców i szacunek rywala. Nawet Navarrete po walce przyznał, że nie spodziewał się tak trudnego przeciwnika.
Navarrete, trzykrotny mistrz świata, obronił tytuł po raz drugi w wadze superpiórkowej. Jednak problemy z wagą mogą skłonić go do powrotu do wcześniejszej kategorii wagowej.