Krzysztof Włodarczyk ma na swoim koncie sporo wzlotów, ale i upadków. Przez lata kariery pięściarz świętował dużo sukcesów. Niestety, nie zawsze wszystko układało się tak, jakby sobie tego zażyczył.
Zakrętów nie brakowało na płaszczyźnie prywatnej. "Diablo" ma za sobą rozstania z partnerkami czy pobyt w więzieniu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Znalazła miłość. Córka gwiazdy sportu jest szczęśliwa
Mistrz świata wagi junior ciężkiej miał również trudne dzieciństwo. O szczegółach opowiedział w rozmowie z "Żurnalistą".
- Nie mam do niego pretensji, ale aż mnie ciarki przechodzą, jak sobie przypomnę o tym. Ukradłem coś, przetrzymał mnie i dopiero po kilku dniach spuścił mi łomot. To mam głęboko z tyłu głowy i mam do niego żal. Jeśli coś robisz, to karzesz. Jakby pies ci coś zrobił i zbijesz go za tydzień albo dwa. Jest to takie trochę dziwne - powiedział.
Włodarczyk przez wiele lat tkwił w konflikcie z ojcem. Nie potrafił przyswoić sobie jego rad i raczej stawiał na własną intuicję.
- Nie potrafiłem go słuchać, tak jak do mnie mówi. My sobie rękę podawaliśmy, wszystko było dobrze, fajnie, ale nie słuchałem go po prostu - jego rad i rzeczy, które chce dla mnie dobrze. "Wydaje mi się, że mogę więcej, że poradzę sobie. Co Ty mi mówisz, ja wiem lepiej" - podsumował.