Niekwestionowanym mistrzem świata Ołeksandr Usyk został po pokonaniu Tysona Fury'ego w maju 2024 roku, a następnie Daniela Dubois w lipcu 2025 roku. Jego decyzja o rezygnacji z pasa WBO, ogłoszona 17 listopada, rodziła dwie główne teorie: dłuższą przerwę lub unikanie walki z przymusowym pretendentem, Fabio Wardleyem. Jak się okazuje, kluczowa była kontuzja i ranga potencjalnego pojedynku.
[b]
"Walka z Wardleyem nie ma teraz żadnej wartości"
[/b]
Menadżer Usyka, Aleksander Krasiuk, ostatecznie rozjaśnił sytuację w wywiadzie dla Sport.ua, obalając wcześniejsze domysły. Decyzja miała związek z planem walk i rekonwalescencją.
ZOBACZ WIDEO: Będzie wielki hit? Pada nazwisko Materla, mistrz olimpijski nie mówi "nie"
- Oficjalny pretendent WBO miał zostać wyznaczony zaraz po walce z Dubois, ale Ołeksandr miał przerwę z powodu kontuzji. WBO dało mistrzowi niezbędny czas na regenerację, a gdy ten okres się skończył, ponownie pojawiło się pytanie - albo czekać, albo atakować. Myślę więc, że Ołeksandr postąpił słusznie - walka z Wardleyem nie ma teraz żadnej wartości: ani sportowej, ani medialnej, ani reklamowej, tak jak sam powiedział.
Kontrowersje wokół Wardleya i przyszłość Ukraińca
Decyzja Ukraińca może być odebrana przez Wardleya jako afront, choć Brytyjczyk dopiero niedawno zaczął być postrzegany jako zawodnik czołówki wagi ciężkiej. Jego ostatnia wygrana w październiku nad faworyzowanym Josephem Parkerem budziła kontrowersje, ponieważ "sędzia według wielu przedwcześnie przerwał walkę". Zrzeczenie się pasa otwiera dla Usyka drogę do poszukiwania innych, bardziej znaczących opcji, podczas gdy Wardley prawdopodobnie zmierzy się z niżej notowanym rywalem o wakujący tytuł WBO.