Kliczko rozpoczął bardzo spokojnie, jakby chciał zaznajomić się z małym ringiem w legendarnej hali. Mistrz skutecznie trzymał Jenningsa na dystans i nie pozwalał na spięcia w bliskim kontakcie. Amerykanin z kolei pracował aktywnie w obronie, nie będąc łatwym celem do trafienia, ale także nie stwarzając żadnego zagrożenia w ataku.
W czwartej rundzie "By-By" zerwał się do niespodziewanego, choć chaotycznego ataku. "Musisz pracować, synu!" apelował do Jenningsa jego sztab szkoleniowy po piątej rundzie i tak się w istocie stało. Pogromca Artura Szpilki wreszcie boksował nieco odważniej i starał się realnie zagrozić 39-letniemu czempionowi. Upór pretendenta zaczął być doceniany przez kibiców, którzy gromkimi brawami nagradzali każdą próbę.
[ad=rectangle]
W ósmym starciu Jennings złapał jednym ze swoich ciosów sierpowych Kliczkę, a ten wyraźnie odpowiedział mu po przerwie swoją firmową kombinacją lewy-prawy. Dziesiąta odsłona przyniosła Ukraińcowi stratę punktu, sędzia Michael Griffin dał jasno do zrozumienia, że między linami nowojorskiego ringu nie chce oglądać fauli i udzielił mistrzowi ostrzeżenia. 30-letni filadelfijczyk szukał jeszcze cudownego zrywu w ostatnim starciu, otworzył się w ofensywie i... nadział na kontrę Kliczki. Ustał i po ostatnim gongu podniósł ręce w geście zwycięstwa, ale na przestrzeni całej konfrontacji wyraźnie lepszy był "Doktor Stalowy Młot". Sędziowie punktowali 116-112, 116-112 i 118-109 dla panującego czempiona, który tym samym obronił tytuły WBA, WBO, IBF i IBO w wadze ciężkiej.
Walka Adamka z Saletą bez aspektów sportowych?
Źródło: sport.wp.pl