David Haye wraca, chce walczyć na Wembley

Trzy lata temu, w lipcu 2012 roku, David Haye po raz ostatni pojawił się w ringu. W obecności 30 tysięcy widzów zgromadzonych na stadionie Upton Park w Londynie, pokonał Derecka Chisorę.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Wydawało się, że "Hayemaker" szybko wróci na szczyt (po porażce w 2011 roku z Władimirem Kliczko). Nic z tego. Planował walczyć z Tysonem Furym o mistrzostwo Wysp Brytyjskich, ale najpierw rozciął łuk brwiowy, potem odezwała się poważna kontuzja barku.

Mijały tygodnie, miesiące, lata. Wielu fachowców postawiło już na nim "krzyżyk". Kiedy 35-latek na początku tego roku nieśmiało mówił o powrocie, dziennikarze pukali się w głowę. Czy pięściarz, który w ciągu czterech lat stoczył zaledwie dwie walki może jeszcze wrócić? Wydaje się, że może.

Najważniejsze portale bokserskie informują o możliwej walce Haye’a z Anthonym Joshuą. Młodszy o 9 lat od "Hayemakera" pięściarz jest nadzieją dla brytyjskich kibiców na wielkie sukcesy w wadze ciężkiej. W maju pokonał i tym samym zakończył karierę Kevina Johnsona, który sześć lat temu wytrzymał pełny dystans z Witalijem Kliczko. Joshua ma na koncie trzynaście walk, wszystkie wygrane przez KO.

Haye nie ukrywa, że chciałby, aby pojedynek miał swój prestiż. - Nie widzę innego godnego dla nas obiektu, poza Wembley - powiedział. - Uwielbiam atmosferę wielkich stadionów. Tam czuję, że jestem sportowcem.

Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że obaj pięściarze pochodzą z Londynu. Stawką walki miałby być tytuł mistrza Wielkiej Brytanii. Czy to byłby początek drogi Haye do rewanżu z Kliczko? W boksie wszystko jest możliwe.

David Haye uczy boksu najmłodszych

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×