Kliczko przegrał bez walki. Trudniej zabrać dziecku lizaka niż jemu odebrać pasy

 / Fot. PAP/EPA/Rolf Vennenbernd
/ Fot. PAP/EPA/Rolf Vennenbernd

Po wielu latach waga ciężka uwolniła się spod dyktatury Władimira Kliczki. Ukrainiec sprawował rządy twardej ręki, ale abdykował w bardzo słabym stylu i praktycznie bez walki oddał pasy rywalowi - czytamy na pogongu.wordpress.com.

W tym artykule dowiesz się o:

Tyson Fury przed pojedynkiem zapowiadał, że to może być jego najłatwiejsza walka w karierze. Można było się śmiać z tych słów, ale Fury… miał rację! Przecież on się zbyt wiele nie napracował między linami (choć walczył bardzo mądrze), a mimo to wrócił do domu z czterema mistrzowskimi pasami. Jednak w sobotę trudniej byłoby zabrać dziecku lizaka niż odebrać pasy Kliczce. Tak to niestety wyglądało.

O samym pojedynku nie da się napisać niczego dobrego, bo z ringu wiało nudą. Obaj boksowali bardzo ostrożnie i nie było mowy o żadnych wymianach ciosów. Wnukom o ich konfrontacji opowiadać nie będziemy. Więcej zwrotów akcji i emocji jest w długiej kolejce w supermarkecie niż było w tym pojedynku. Fury realizował swój misterny plan, a Kliczko nie potrafił dobrać mu się do skóry i z każdą minutą walki był coraz bardziej bezradny i sfrustrowany. Ukrainiec wybrał się na wojnę praktycznie bez amunicji (fatalne statystyki ciosów!), ale wygląda na to, że walkę przegrał w głowie. Gierki psychologiczne Brytyjczyka przyniosły efekty, bo Kliczko był w ringu bardzo spięty, a każdy jego ruch paraliżował strach. Trudno w to uwierzyć, ale tak było.

Przed pojedynkiem zastanawiano się, czy Fury wytrzyma ciśnienie i nie pęknie przed tak dużym wyzwaniem. Nic z tych rzeczy. On wszedł do ringu wyluzowany i pewny siebie. Mało tego, wyglądał na faceta, który ma wycięty układ nerwowy. Od początku dobrze się bawił, prowokował Kliczkę i co najważniejsze, miał cały czas walkę pod kontrolą. Nie był ani razu zagrożony i wygrał zasłużenie. Mógł nawet zwyciężyć przed czasem, ale gdy wstrząsnął Kliczką, temu w sukurs przyszedł sędzia Tony Weeks, który dopatrzył się ciosu w tył głowy.

Kliczce w tej walce ewidentnie zabrakło charakteru. Wiedział przecież, że przegrywa na punkty, ale mimo to nie wziął się do roboty. W końcówce nie zrobił nic, aby odwrócić losy tego pojedynku. Na szczęście sędziowie punktowi nie wycięli żadnego numeru i mistrzowskie pasy trafiły we właściwe ręce. W kontrakcie był zapis dający Kliczce prawo do rewanżu w przypadku porażki. Ukrainiec pewnie z tego skorzysta. Zresztą już zapowiedział, że ta historia jeszcze się nie skończyła i nastąpi ciąg dalszy. W tym momencie nie ma sensu zastanawiać się nad ich rewanżową walką, ale w drugim pojedynku Kliczko na pewno nie będzie faworytem. Fakty są takie: w wadze ciężkiej nastąpiło nowe rozdanie i teraz rządzi Tyson Fury. Czy to się komuś podoba czy nie.

Źródło: pogongu.wordpress.com

Źródło artykułu: