W sobotni wieczór Adamek przegrał w krakowskiej Tauron Arenie z Amerykaninem Erikiem Moliną przez nokaut w dziesiątej rundzie. 39-letni "Góral" w konfrontacji z o pięć lat młodszym rywalem prezentował się dobrze i do momentu przerwania walki prowadził na punkty. Tuż przed końcem dziesiątego starcia Molina trafił jednak potężnym prawym i Adamek padł na deski. Z wielkim trudem wstał, jednak sędzia ringowy nie zgodził się na kontynuowanie walki.
Były mistrz świata federacji WBC w wadze półciężkiej i federacji IBF w wadze junior ciężkiej przed pojedynkiem z Moliną zapowiadał, że jeśli przegra, zakończy karierę. - Podtrzymuję to - powiedział Adamek kilka minut po zakończeniu walki. - W ringu nie zostaje się, by przegrywać - to jest sport dla zwycięzców - dodał.
Jak zwykle w takich sytuacjach pojawiają się głosy, że "Góral" wróci do ringu, jeśli pojawi się atrakcyjna finansowo i sportowo propozycja. Mateusz Borek, który przyjaźni się z Adamkiem, zapewnia jednak, że to nie nastąpi. Na Twitterze napisał, że żadnego powrotu nie będzie, a na kolejnej Polsat Boxing Night zasłużony dla polskiego boksu zawodowego pięściarz pojawi się w roli gościa.
Rozmawiałem wczoraj z Tomkiem długo. Uspokajam. Nie będzie żadnego powrotu i żadnej walki pożegnalnej. Przyjedzie jako gość na PBN VI.
Borek dodał też, że jeśli teraz Adamek założy bokserskie rękawice, to będą one znacznie większe niż te, w których zazwyczaj walczył.
Teraz juz tylko takie rękawice. Na cele charytatywne.
Tomasz Adamek na zawodowym ringu stoczył 55 walk, z których wygrał 50. 30 zwycięskich pojedynków zakończył przed czasem, sam do ostatniego gongu nie dotrwał dwa razy - w starciu z Witalijem Kliczką o pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC, oraz w sobotę w walce z Moliną.
Zobacz wideo: Eric Molina popłakał się ze wzruszenia po walce z Tomaszem Adamkiem