Dzieciństwo w brazylijskich slumsach nie jest beztroskie, a opiera się na ciągłym strachu i przemocy. Custodio opowiedział o swoim dorastaniu Telewizji Polskiej.
- Pochodzę z faweli pełnej przemocy. Ciężko się w niej żyje, handlują narkotykami, zabijają ludzi... Udało mi się od tego uciec. Chciałem być rozpoznawalny w moim otoczeniu, ale nie poprzez przemyt i bycie bandytą z marginesu społecznego, a atletą. Dziś należę do brazylijskiej elity - opowiada.
Dziennikarze TVP chcieli z bliska przyjrzeć się dzielnicy, z której pochodzi Custodio, ale bokser przyznał wprost, że jest to niemożliwe. Wejście tam z kamerą byłoby jak wydanie na siebie wyroku. - Po prostu zabito by was - oznajmił szokująco.
ZOBACZ WIDEO Z faweli na igrzyska. Przejmująca historia Roberto Custodio (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Ostrożność brazylijskiego sportowca nie powinna dziwić, jeśli bliżej poznamy jego historię naznaczoną tragedią. Doskonale wie co mówi, gdy wspomina o oprychach grasujących po dzielnicy. To właśnie "prawo ulicy" spowodowało, że jako nastolatek stracił ojca, choć ten był człowiekiem uczciwym, nie szukającym problemów.
- Utrata ojca w takich okolicznościach była tragicznym wydarzeniem. Nigdy bym nie pomyślał, że bliski mi człowiek odejdzie w taki sposób i zostanie zamordowany... Był oddanym pracownikiem, nie miał żadnych nałogów i wrogów. Nie chciał mieszać się w konflikty, był obok tego, ale bardzo irytował się na myśl o handlarzach narkotyków i całej tej nierówności społecznej panującej w faweli. Życie jest jak pudełko pełne niespodzianek... Sytuacje, których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić, były tam na porządku dziennym - opowiada w rozmowie z metro.co.uk.
Choć od tych wydarzeń minęło kilkanaście lat, Custodio wciąż nie może pozbierać się po odejściu ojca.
- Próbuję ukryć ból związany ze stratą taty, ale wewnątrz wciąż odczuwam ogromną pustkę. Trudno w ogóle o tym mówić... Ileż bym dał, byśmy mogli razem świętować moje sukcesy sportowe - dodał.
Wielkimi krokami zbliża się start turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro. Otwarcie najważniejszej imprezy czterolecia 5 sierpnia. Custodio nie będzie wymieniany wśród faworytów do medalu, ale rola skazanego na pożarcie zupełnie mu nie przeszkadza. Dla niego cel jest tylko jeden - olimpijskie złoto.
Jeśliby tego dokonał, z miejsca stałby się bohaterem narodowym. Wystarczy wspomnieć, że w całej olimpijskiej historii Brazylijczycy nie cieszyli się jeszcze ze złotego medalu w pięściarstwie, a łącznie w tej dyscyplinie wywalczyli zaledwie cztery krążki.
- Chcę świętować złoty medal olimpijski wraz z moimi ludźmi ze slumsów. Reprezentuję dumne brazylijskie fawele i dam przykład młodzieży, że ciężką pracą można wejść na sam szczyt.
Cokolwiek by się nie wydarzyło, Custodio już jest bohaterem i mistrzem dla ludzi żyjących w biedzie. Opowiada o tym 20-letnia pięściarka z Sao Paulo, Raissa Lima.
- Jest naszym idolem, zainspirował nas swoją pokorą i tym, kim naprawdę jest. Sprawia, że młodzi ludzie czują się wartościowi i potrzebni, bo trenuje z nami, rozmawia, dzieli się swoimi spostrzeżeniami - mówiła.