Tragiczna historia Pricharda Colony

Miał wszystko. Wielki talent, zaledwie 23 lata, 16 wygranych walk i papiery na zostanie mistrzem. Wtedy przyszła jedyna porażka i seria ciosów w tył głowy, po których Prichard Colon do dzisiaj pozostaje w stanie wegetatywnym.

Maciej Rowiński
Maciej Rowiński
Getty Images

Większość czasu spędza w sypialni domu swojej matki. Rodzice nie spuszczają go z oczu. Oddycha samodzielnie, ale zwykłe zakrztuszenie może skończyć się tragicznie. Prichard Colon godzinami leży na szpitalnym łóżku, otoczony plakatami znakomicie zapowiadającego się pięściarza, którym jeszcze niedawno był.

Następca mistrza

- Od początku wiedział, co chce robić w życiu. Kiedy był jeszcze w szkole podstawowej, pewnego dnia podszedł do mnie i powiedział: "mamo, będę pięściarzem, będę reprezentował Portoryko i zostanę mistrzem świata - mówi Nieves Colon.

Prichard konsekwentnie trzymał się swojego planu. Urodził się na Florydzie, ale kiedy miał 10 lat jego rodzice postanowili wrócić do ojczyzny i szybko wyprosił u ojca, aby zapisał go na treningi. Był wysoki, jak na swój wiek. Koledzy mówili na niego "Digget", czyli koparka, ale przy dobrych warunkach fizycznych pozostał bardzo sprawny i szybki.

Techniki nauczył się w boksie amatorskim. Stoczył aż 185 walk, z których wygrał 170. Pięciokrotnie zostawał mistrzem kraju, a w 2012 roku walczył na igrzyskach olimpijskich w Londynie. Tam dotarł do trzeciej walki i w wieku 20 lat postanowił przejść na zawodowstwo. W Portoryko zaczęto w nim widzieć następcę Felixa Trinidada, portorykańskiego mistrza w trzech kategoriach wagowych. "Tito" do dzisiaj uznawany jest tam za największego sportowca w dziejach.

Zawrotne tempo

Colon miał obsesję na punkcie zostania mistrzem świata. Po przejściu na zawodowstwo praktycznie nie przestawał walczyć. W 2013 roku w kategorii junior średniej stoczył pięć pojedynków, w kolejnym aż siedem. Niespotykana częstotliwość, jak na boks zawodowy.

Dążąc do zdobycia upragnionego tytułu, nie zapominał o szkole. Po ukończeniu liceum rozpoczął studia administracji biznesowej na uniwersytecie w San Juan. Boks jednak cały czas był u niego na pierwszym miejscu. Rozprawiał się z rywalami, większość walk wygrywał przed czasem. Nie interesowało go pompowanie rekordu, dlatego w swoim 17. pojedynku poleciał do Kanady wejść do ringu z dużo bardziej doświadczonym Vivianem Harrisem, który na koncie miał 44 walki. Colon znokautował go w czwartej rundzie.

Kariera "Diggeta" układała się perfekcyjnie. - To co go nakręcało, to dostarczanie ludziom wielkiego show w ringu - mówi Andre Diaz, przyjaciel Colona, który nagrywał dla niego filmy promujące.

23-latek nie słuchał rad, żeby zwolnił, zrobił dłuższą przerwę pomiędzy walkami. Kiedy pojawiała się szansa, nie odmawiał. Tak było w przypadku pojedynku z niepokonanym Terrelem Williamsem. Trzecie starcie Colona na przestrzeni trzech miesięcy.

"Myślałem, że za chwilę umrze"

- Naprawdę podoba mi się ten dzieciak. Czy ma silny cios? Tak. Ale najbardziej mi imponuje szeroki repertuar jego ciosów. Niech was nie zwiedzie to, że jest taki ładny - mówił w telewizji NBC Sugar Ray Leonard, były mistrz w kategorii, w której walczył Colon na chwilę przed jego wyjściem na ring.

- W szatni czuć było energię, ekscytację i moc uderzeń, kiedy się rozgrzewał. Prichard był gotowy - wspomina Andre Diaz.

Walka z Williamsem od samego początku nie układała się po myśli Colona. Kiedy przejmował inicjatywę, w zwarciu Amerykanin uderzał go w tył głowy. Sędzia ringowy Joe Cooper nie reagował. Frustracja Colona rosła. Uderzył rywala poniżej pasa, sędzia odebrał mu dwa punkty, a wściekły Williams wykonał w kierunku Portorykańczyka gest podrzynania gardła.
Prichard Colon wymaga całodobowej opieki (fot. ESPN) Prichard Colon wymaga całodobowej opieki (fot. ESPN)
- Kiedy zobaczyłem faul Pricharda pomyślałem, że jest wkurzony, bo sędzia nie widzi, jak przeciwnik bije go w tył głowy - mówi Richard Colon, ojciec pięściarza.

Drugi cios poniżej pasa i następne ostrzeżenie dla Colona. Walka robi się coraz bardziej brutalna. Po kolejnym uderzeniu Williamsa w tył głowy, sędzia w końcu reaguje. Wzywa obu pięściarzy na środek ringu: "Jeśli nie przestaniecie, zdyskwalifikuję was obu".

Amerykanin znów bije w tył głowy i tym razem to on traci punkt. Colon leży na deskach. - Wstawaj, masz kilka minut, aby dojść do siebie - mówi mu sędzia. Lekarz ringowy Richard Ashby spojrzał w oczy Colona, usłyszał od niego, że kręci mu się w głowie, ale chce walczyć dalej. Lekarz się zgodził.

W dziewiątej rundzie Williams dwukrotnie posłał Colona na deski. Po gongu jego narożnik postanowił to zakończyć, jeden z członków jego teamu przeciął bandaż od rękawic. Sędzia zdyskwalifikował 23-latka, który z każdą chwilą zaczyna się czuć coraz gorzej.

- W szatni zaczęły mu drżeć nogi. Nie wiedziałem co się dzieje - wspomina Diaz. - Zapytałam go po hiszpańsku: "synku, co się dzieje?". Nagle zaczął zsuwać się z krzesła i wymiotować. Powoli tracił świadomość, Richard krzyczał do niego: "Prichard, nie odchodź, nie odchodź!" - dodaje matka pięściarza.

- Wtedy myślałem, że za chwilę umrze - wspomina ojciec.

Colon został zabrany do szpitala. Rentgen wykazał krwotok podtwardówkowy, który jest następstwem ciężkiego uszkodzenia mózgu. Natychmiast przeprowadzono operację, ale było za późno. - To był koszmar. Tej nocy wszystko się zmieniło - mówi zapłakana Nieves w dokumencie telewizji ESPN.

Trwały stan wegetatywny

Po operacji Colon przez 221 dni był w śpiączce. Teraz oddycha samodzielnie, mruga oczami, ale nic więcej. Nie ma z nim żadnego kontaktu, nie jest świadomy, nie może nawet samodzielnie przełykać. Co dwie godziny musi być obracany na bok, aby uniknąć odleżyn.

Colon większość czasu spędza w sypialni domu matki, otoczony swoimi plakatami, kiedy jeszcze dwa lata temu był wschodzącą gwiazdą boksu. Nieves i Richard są rozwiedzeni, ale ojciec dziś 24-letniego byłego pięściarza przychodzi codziennie. Pomaga w opiece i zabiera syna na spacer do parku, gdzie czyta mu książki.

- Czasami jest nam ciężko, płaczemy. Wierzę w cuda i wierzę, że w tym przypadku też się wydarzy - nie traci nadziei Richard, chociaż lekarze jej nie dają.

- Za każdym razem, kiedy wchodzę do sypialnie mam nadzieję, że usłyszę "mamo". To teraz moje największe marzenie - dodaje Nieves.

Terrel Williams, kiedy dowiedział się, co stało się z jego rywalem już nigdy nie był w stanie wejść do ringu. Walka z 17 października 2015 roku i dla niego okazała się ostatnią.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×