Rasizm, skini, groźby i wyzwiska. Oto Binkowski i film, który bawi internautów
Na zachowanie Artura Binkowskiego podczas konferencji dla mediów powinno się spuścić zasłonę milczenia. Jednak gdy zmontowany filmik zaczyna robić w internecie furorę, nie można pozostać obojętnym. Oto prawda o tym wydarzeniu.
Byliśmy tam i wcale nie było tak wesoło. Binkowski przed kamerami dał popis chamstwa, agresji, a także rzucał skandaliczne hasła. Dlatego w naszym portalu nie zamieściliśmy rozmowy z "Polskim wojownikiem", który na co dzień mieszka w Kanadzie.
Gala, którą organizuje Marcin Najman (to on będzie walczył z Binkowskim) sportowo zapowiada się obiecująco. W ringu zobaczymy m.in. Mariusza Wacha, czy Rafała Jackiewicza. Tamtego dnia na konferencji pojawiliśmy się dla boksu i nie chcieliśmy, by sport został przesłonięty przez wybryki jednego człowieka, który aktualnie z poważnym pięściarstwem ma już niewiele wspólnego. Teraz jednak przyszedł czas, aby odsłonić kulisy, których nikt nie pokazał.
Monolog pełen rasistowski treści
Binkowski znany jest z tego, że mówi, co mu ślina na język przyniesie. Wywiady z nim cieszą się dużą popularnością, bo 42-latek wypowiada się tak nieskładnie i porusza tak dużo wątków, że trudno za nim nadążyć. Tak samo było kilka dni temu na Narodowym. Dziennikarze wysłuchali około 20-minutowego monologu. Niestety, padło w nim bardzo dużo skandalicznych wypowiedzi.
ZOBACZ WIDEO Skandaliczne zachowanie Binkowskiego, to tylko fragmentKanadyjczyk (Binkowski urodził się w Polsce, ale jest obywatelem Kanady, gdzie na co dzień mieszka) nie interesował się pytaniami dziennikarzy. Zamiast tego głosił rasistowskie tezy. W jego monologu padały hasła o "czystej białej Polsce", a to i tak jedno z delikatniejszych sformułowań. Pozostałe wpisywały się w ton skandalicznych haseł, które pojawiały się podczas ostatniego Marszu Niepodległości, a od których odcinali się nawet prawicowi politycy.
Binkowski rzucił też hasło, że politycy, którzy obecnie rządzą naszym krajem, nie są prawdziwymi Polakami. Dziennikarze zdziwili się także w momencie, gdy wskazał na swoich kolegów i powiedział: "to są moi skini, pokażcie ich".
Zupełnie inaczej było też z mężczyzną, który tak bardzo rozpraszał pięściarza. Film sugeruje, że było zabawnie, z dystansem i kulturą. To nie jest prawda. Binkowski z każdą chwilą coraz bardziej się denerwował na człowieka, który po prostu wykonywał swoją pracę. Ataki przybierały na sile, zaczęły się sypać wyzwiska, a nawet groźby. Brak szacunku z kolei wyrażał, rzucając w mężczyznę paluszkami.
Wyobraźmy sobie teraz, że do sieci trafiłby pełny materiał, a nie tylko pocięte fragmenty z przyjemną muzyką. Czy wtedy kibice pękaliby ze śmiechu?
Chcieliśmy na zachowanie tego pięściarza spuścić zasłonę milczenia. Nie można jednak pozostać obojętnym, gdy skandaliczne zachowanie zamieniane jest w internetowe "heheszki".
Niespełniony pięściarz z problemami
Kim w ogóle jest Artur Binkowski? Kiedyś był pięściarzem i to bardzo obiecującym. W 2000 roku reprezentował Kanadę na igrzyskach olimpijskich w Sydney. Doszedł do ćwierćfinału, gdzie przegrał z Uzbekiem Rustamem Saidovem. Potem przeszedł na zawodowstwo, początkowo radził sobie bardzo dobrze. Nie przegrał żadnej z pierwszych szesnastu walk (dwa razy remisował). Potem pojawili się trudniejsi rywale i zaczęły się schody. W 2007 roku został znokautowany przez Mike'a Mollo i zniknął.
Wrócił po pięciu latach walką z anonimowym Jonte Willisem, którą przegrał. Znowu na rok zapadł się pod ziemię, a potem wyskoczył z niej i nagle stał się w Polsce gwiazdą. Cztery lata temu dostał walkę z Krzysztofem Zimnochem. To wtedy zaczęła się popularność Binkowskiego. Udzielał wywiadów, w których obrażał swojego rywala w każdy możliwy sposób. Hitem internetu były także jego liczne monologi, w których trudno było doszukiwać się jakiejkolwiek logiki. Mówił o wszystkim i niczym, ale wielokrotnie podkreślał, że jest wielkim patriotą.
Zimnoch męczył się z nim na pełnym dystansie, ale potem Michał Cieślak zafundował mu bolesny nokaut już w drugiej rundzie. Wydawało się, że kolejnej szansy w Polsce nie dostanie, ale Najman dobrze wiedział, że zestawienie siebie z Arturem zapewni gali duży rozgłos. Sam Binkowski wprawdzie nadal uważa siebie za świetnego pięściarza i zawsze podkreśla, że jest olimpijczykiem, ale widocznie zapomniał, że to było siedemnaście lat temu. Nadchodząca walka na PGE Narodowym w środowisku bokserskim jest po prostu "freak fightem", który ma narobić w mediach dużo szumu.
Zła opinia w Kanadzie
Nie można też zapominać, że 42-latek od lat często popada w konflikty z prawem. W Polsce o tym mówi się bardzo mało, bo wszystko rozgrywa się w Kanadzie. Pobicie kobiety, napaść na policjanta, nękanie byłej żony - to jego występki. Ciekawe informacje można znaleźć w artykule "The Record" z 2014 roku. Można tam przeczytać, że wtedy Binkowski miał "duże problemy z alkoholem, a także pobiera rentę inwalidzką z powodu problemów psychicznych oraz emocjonalnych, w tym depresji".