Czy "kopciuszek" znów postraszy Real i Barcelonę w La Liga?

Getty Images / Quality Sport Images / Na zdjęciu: Iago Aspas
Getty Images / Quality Sport Images / Na zdjęciu: Iago Aspas

Szeroko pojęty romantyzm w futbolu jest bardzo pożądany. Podczas poprzedniego sezonu całą Hiszpanię zaskoczyła Girona. W tym właśnie rozpoczętym podobną drogą chce iść Celta Vigo. Czy popularni Błękitni zdołają zakończyć zmagania w czubie tabeli?

Wyzbyć się strachu

Strach to takie uczucie, które potrafi sparaliżować człowieka nawet w najmniej oczekiwanym momencie. Ileż to raz mieliśmy do czynienia z sytuacjami, w których to dane zespoły wygrywały mecze jeszcze w przysłowiowym tunelu. Rywale nie byli bowiem na tyle przygotowani pod kątem mentalnym, by móc nawiązać później równorzędną walkę.

Z podobnym problemem raczej nie mierzyła się w trakcie kampanii 2023/2024 Girona. Blanc-i-vermells weszli w rozgrywki z przytupem. Ich pierwsza porażka miała miejsce dopiero w ósmej kolejce i to z nie byle kim, bo wielkim Realem Madryt.

Obecnie ani grama obaw przed pojedynkami z dużo większymi od siebie nie przejawia Celta Vigo. Ta sama Celta, która jeszcze parę tygodni wcześniej była w pewnym momencie bardzo bliska zadomowienia się w strefie spadkowej La Liga.

Ta błyskawiczna metamorfoza jest obiektem licznych analiz. Absolutnie się temu nie dziwię. Célticos to taki przypadek, który wymyka się jakimkolwiek schematom. Im więcej takich, tym lepiej dla atrakcyjności rozgrywek.

Kapitanie, prowadź

Iago Aspas to zawodnik, którego śmiało można porównać chociażby do Ciro Immobile. Obaj Panowie próbowali podczas swojej kariery podbijać inne topowe ligi, ale najlepiej zawsze wiodło im się w małych ojczyznach. Takowymi były lub nadal są Vigo oraz Rzym.

37-letni Aspas zaliczył już w koszulce Celestes blisko 500. spotkań. Kiedy w minionych rozgrywkach gracz urodzony w Moanie uzyskał finalnie najgorszy wynik goli oraz asyst od niespełna dekady, to coraz głośniej zaczęto doradzać mu piłkarską emeryturę. Jak zareagował na to sam Iago? Oczywiście w najlepszy z możliwych sposobów.

Po trzech kolejkach niedawno rozpoczętych zmagań niezbyt rosły napastnik może się pochwalić dwiema bramkami oraz jedną asystą. Kapitan Celty ma coś do udowodnienia wszystkim niedowiarkom. Niewykluczone, że ta sportowa złość zostanie też przekuta w coś naprawdę dobrego dla całego zespołu. Kto ma bowiem poprowadzić drużynę do rzeczy wielkich, jeśli nie sam jej kapitan?

Futbol nie znosi próżni

Dopiero co zakończony sezon był pierwszym od jedenastu lat, kiedy to z ligowego podium wypadła jedna z drużyn zaliczanych do tzw. wielkiej trójki. Tym razem padło na ekipę Atletico Madryt.

W skórę Girony, która sprawiła ogromną sensację, plasując się tuż za plecami Realu Madryt oraz FC Barcelony, bardzo chciałaby wejść właśnie ekipa Celty. Na ten moment analitycy bukmacherscy są mocno sceptyczni co do powodzenia takiego scenariusza.

Ich nastawienie przed paroma miesiącami w kierunku podopiecznych Michela było jednak dokładnie takie same. Jak to się wtedy skończyło, chyba wszyscy doskonale wiedzą. Czyżby więc futbolowy romantyzm miał jeszcze rację bytu? O tym przekonamy się pod koniec maja 2025 roku.

Komentarze (0)