Casper "Hunterace" Notto: Najbardziej zdenerwowany byłem w starciu z "A83650"

- Wydaje mi się, że to właśnie w starciu z "A83650" byłem najbardziej zdenerwowany. Przez głowę przechodziły mi myśli, że może mi się nie udać osiągnąć celu i wygrać mistrzostw - mówi Casper "Hunterace" Notto, nowy mistrz świata Hearthstone.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Casper 'Hunterace' Notto Materiały prasowe / Blizzard / Na zdjęciu: Casper 'Hunterace' Notto
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Za zwycięstwo w mistrzostwach świata należą ci się wielkie gratulacje. Tytuł zdobyłeś w świetnym stylu, a mecz finałowy, zwłaszcza jego ostatnia partia, był naprawdę niesamowity. Jak wyglądało to spotkanie z twojej perspektywy? Co czułeś gdy twój przeciwnik, "Viper", zagrał Rafaama, czyli kartę, która zamieniła jego karty w losowe karty legendarne, a potem tura po turze rzucał na stół bardzo mocnego stronnika? Miałeś w pewnym momencie dość tego, że Niemcowi tak bardzo sprzyja szczęście?

Casper "Hunterace" Notto, mistrz świata w Hearthstone: Zazwyczaj gdy gra się przeciwko rywalowi, który zagrał Rafaama, nie jest on w stanie dotrzymać ci kroku, bo nie ma żadnych efektywnych sposobów na wyczyszczenie twojej strony planszy. A "Viper" najpierw zagrał Azalinę, która skopiowała wszystkie moje zaklęcia, a potem jeszcze Arcymaga Vargotha, który spowodował, że obszarowy czar burza z piorunami został rzucony dwukrotnie. To wywołało spore zamieszanie, ale po zagraniu swojego Dreszczołaka i tak byłem w całkiem niezłej sytuacji i miałem tylko nadzieję, że mój przeciwnik nie będzie zagrywał kolejnych bardzo mocnych legendarnych kart. Tak czy inaczej, mecz był niesamowity. Nie da się przygotować na tego rodzaju partię.

Prawie za każdym razem, gdy "Viper" dobierał kartę, podnosiła się duża wrzawa. Jeśli to słyszałeś, to czy myślałeś sobie: "O rany, co tym razem dostał?".

Jasne, że da się wyczuć energię publiczności. Za każdym razem, gdy robi się głośno, wiesz, że stało się coś niezwykłego. To tylko potęgowało moje emocje. I tak, kiedy słyszałem wrzawę, zastanawiałem się, z jaką potężną kartą będę musiał sobie poradzić tym razem.

ZOBACZ WIDEO "Riptorek" i Runje bez sukcesu w Ekstraklasa Cup. "Widać było, że Ivan jest obrońcą"

Wyglądasz na gracza, który przejmuje się tym, co dzieje się w trakcie gry. Inni zawodnicy zachowują twarz pokerzysty, po tobie bardzo dobrze widać emocje.

Jestem bardzo emocjonalny, stresuję się meczem, zwłaszcza gdy stawka jest tak wysoka, bo przecież pracowałem cały rok na to, żeby znaleźć się w finale mistrzostw świata.

Teraz, gdy zostałeś mistrzem, chciałbyś komuś szczególnie podziękować?

Myślę, że moim rodzicom. Zawsze okazywali mi wsparcie i rozumieli, że Hearthstone to moja pasja. Nie było mi łatwo dojść do tego miejsca, w którym jestem teraz, a kiedy pojawiały się jakieś przeszkody, na rodziców zawsze mogłem liczyć. Dziękuję też całej społeczności Hearthstone'a, sparingpartnerom, z którymi trenowałem przed turniejem, jak "Orange", "Bozzzton" czy "BoarControl". To była długa podróż. Na jej początku chciałem by numerem jeden w Europie, a osiągnięcie tego kosztowało mnie dużo wysiłku - cały 2018 rok upłynął mi na podróżowaniu po świecie i graniu w kolejnych zawodach. Fakt, że zostałem mistrzem świata, jest dla mnie niezwykłą sprawą.



W meczu decydującym o wyjściu z grupy zmierzyłeś się z polskim graczem Kacperem "A83650" Kwiecińskim. Przegrywałeś już 0:2, ale zdołałeś odwrócić losy spotkania i wygrać 3:2. Czy to był dla ciebie najtrudniejszy moment w mistrzostwach?

Wydaje mi się, że to właśnie wtedy byłem najbardziej zdenerwowany. Przez głowę przechodziły mi myśli, że może mi się nie udać osiągnąć celu i wygrać mistrzostw. Musiałem ograć "zoolocka" 3:0, co wcześniej często mi się udawało, ale tak czy inaczej było to bardzo trudne zadanie. Czułem, że w przegranych partiach nie byłem sobą, popełniałem błędy. Zdołałem się jednak pozbierać i wygrałem trzy kolejne gry. Innym trudnym momentem była porażka w grupie z "Justsaiyanem", ponieważ wiedziałem, że grałem przeciwko niemu słabo.

Podczas finałowej gry przeciw "Viperowi" byłeś spokojny, czy jednak odczuwałeś fakt, że setki tysięcy widzów mają problem, aby nadążyć za tym co dzieje się w grze? 

Jestem bardzo emocjonalny i oddany temu co robię, a możliwość wystąpienia tutaj, znaczyła dla mnie naprawdę wiele, tak więc zdecydowanie nie byłem spokojny. Ta gra była niesamowicie stresująca, moje serce biło jak szalone. Cały czas starałem się przewidzieć wokół jakich legend powinienem zagrać. W momencie kiedy rzuciłem Dreszczołaka, chciałem wymusić zagranie Deathwinga, który jest jedyną opcją wyczyszczenia stołu po Rafaamie. Jeśli pokonasz Deathwinga to znajdujesz się w bardzo dobrej sytuacji. On jednak miał Kalegosa, czego nie byłem w stanie przewidzieć. To była szalona gra.

Czytaj także: Blizzard ogłosił wszystkich uczestników Hearthstone Grandmasters

Wspominałeś o trudnych doświadczeniach z przeszłości. Mógłbyś nieco przybliżyć tę historię?

Dawno temu miałem problemy w swoim życiu. Hearthstone i jego społeczność pomogły mi wrócić na właściwe tory. Razem z moją rodziną podjąłem decyzję, że zrobię przerwę od szkoły i w 100 procentach poświęcę się Hearthstone'owi by sprawdzić jak wiele mogę tu osiągnąć, ponieważ to sprawiało mi prawdziwą radość. Prawdopodobnie to był mój najtrudniejszy moment w całej karierze. Dziś jednak napędza mnie pasja, zamiłowanie do rywalizacji oraz wspaniała społeczność jaką spotkałem w grze.



Przed piątą grą w finale, byłeś świadomy, że żaden zawodnik, który zdecydował się zagrać Rafaama, nie wygrał meczu?

Tak, zdawałem sobie z tego sprawę. Wielu graczy dyskutowało o tym, że Rafaam jest tak naprawdę nieistotny, że nie można na nim polegać. Ironią losu jest fakt, że o wszystkim decydowała gra właśnie przeciwko Rafaamowi. Przez długi czas nie wyglądało na to, abym miał ją wygrać, tak więc końcowy triumf był olbrzymią ulgą. Gdybyś powiedział mi trzy miesiące temu, że zagram w finale mistrzostw świata, gdzie ostatnią grą będzie pojedynek między kontrolnym szamanem z kartami takimi jak pradawne uzdrowienie czy chichocząca laborantka oraz czarnoksiężnikiem w pełni opartym o Rafaama, w życiu bym ci nie uwierzył.

Musisz przyznać, że zatrzymanie Rafaama w ręce startowej przez "Vipera" było bardzo odważną decyzją

Rafaam jest warunkiem zwycięstwa w tym starciu, ponieważ szaman jest bardzo wolny, ma dużo sposobów na usuwanie małych stronników, których gra zoolock i żeby go pokonać potrzebujesz większych, bardziej wytrzymałych minionów, a "legendy" generowane przez Rafaama przeważnie takie są. Jednakże w porównaniu do innych szamanów na tym turnieju uważam że miałem lepsze win condition w starciu z tego typu talią ponieważ posiadałem Dreszczołaka. Po zagraniu Rafaama usunięcie Dreszczołaka jest bardzo trudnym zadaniem. Fakt, że był on w stanie sobie z nim poradzić był naprawdę przerażający. Myślałem że jedyną opcją usunięcia go ze stołu będzie Śmiercioskrzydły, on jednak uporał się z nim inaczej. Po tym wszystkim jedyne co mi pozostało, to spróbować pokonać go na fatygę, wyczerpać jego zasoby, co finalnie mi się udało. Ta gra była naprawdę szalona.

Czytaj także: Misfits triumfatorem European Masters

Wróćmy do starcia z "A83650". Przegrywałeś już 0:2, byłeś pewny, że uda ci się odrobić straty, czy jednak obawiałeś się, że jesteś poza turniejem? Byłeś świadomy, że zoo (agresywna talia czarnoksiężnika - przyp. WP SportoweFakty) jest najsłabszym deckiem Kacpra?

W całym turnieju przegrałem tylko jedną grę przeciwko zoolockowi w starciu z "Justsaiyanem". Mój lineup był bardzo dobry przeciwko takim właśnie taliom. To była moja strategia na ten turniej. Patrząc na metę w rozgrywkach rankingowych, spodziewałem się na mistrzostwach wielu agresywnych talii jak właśnie zoolock, token druid czy tempo rogue. Starałem się zbudować mój lineup tak, aby być w stanie je skontrować.

Myślisz, że gdyby Kacper zwyciężył w pojedynku z tobą, byłby faworyzowany w starciach z "Bloodyface'em", "SNJingiem" oraz "Viperem"?

Ciężko powiedzieć, bo jego zestaw talii analizowałem tylko pod kątem tego, jak radzą sobie z moimi. Kacper jest jednak znakomitym graczem i z pewnością miałby spore szanse, gdyby mnie pokonał.

HS jest uważany za grę mocno opartą na szczęściu. Ty dowodzisz, że takie opinie są jednak błędne. Jak ci się to udaje? Jak udaje ci utrzymywać stale na tak wysokim poziomie?

Przede wszystkim cały czas staram się rozwijać. Nie zaprzątam sobie głowy momentami, kiedy wydarzyło się coś losowego, a raczej staram się zwrócić uwagę na to, co mogłem poprawić. Nawet gdy przegrasz grę przez niekorzystne dla ciebie losowe efekty (tak zwane "RNG" - przyp. WP SportoweFakty), możesz znaleźć coś, co mogłeś zrobić nieco inaczej, lepiej. Staram się po prostu koncentrować na tym, aby  stale polepszać moją grę i nie zaprzątać sobie głowy RNG.

W Tajpej rozmawiał i notował: Grzegorz Wojnarowski

Czy oglądałeś mistrzostwa świata Hearthstone?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×