Jest początek czerwca 2021 roku. Wiosenna walka w PGE Dywizji Mistrzowskiej właśnie się zakończyła. PACT po raz trzeci z rzędu grał w finale. I miał szansę, również po raz trzeci z rzędu, zdobyć mistrzostwo Polskiej Ligi Esportowej. Niestety, grający bez żadnych zahamowań i presji stary skład Illuminar Gaming na odchodnym pobił również słynne "wściekłe psy". To się zdarza. Żaden dramat. Drugie miejsce nie przynosi żadnego wstydu. A to był ciężki sezon.
Letnia przerwa
Mad Dog’s PACT, w odróżnieniu od wielu innych organizacji, rzadko wymienia zawodników. Rotacje w składzie są minimalne. Jak powiedział nam Olaf "Szeregowy" Ostrowski, Social Media Manager drużyny:
Składowi trzeba dać więcej czasu. Poświecić mu chociażby kilka miesięcy. Ta drużyna, którą mamy teraz, udowadnia, że warto być cierpliwym i pracować nad zgraniem.*
Wiosną pojawił się tylko jeden nowy gracz. I choć Bartosz "bnox" Niebisz, poprzednio grający w Pompa Team, potrzebował czasu, by się przystosować, to reszta drużyny uważa go za świetny "nabytek". Zostanie na dłużej. Nie wiadomo było jednak, co będzie z jednym z filarów zespołu, Kamilem "Sobolem" Sobolewskim. Po dwóch i pół roku świetnej gry w ramach drużyny niezawodny Sobol był zmęczony. Counter-Strike to nie piłka nożna. Nie można tak po prostu odpocząć na ławce w mniej ważnym meczu. I gra się częściej niż raz w tygodniu. To wyczerpujące.
Kamil poprosił nas o krótką przerwę, żeby się pozbierać, żeby się zregenerować […] Potrzeba mu było resetu, musiał odpocząć od grania.
Latem, w przerwie między sezonami, Sobolewskiego zastępuje Maciej "Bielany" Biliński. Gdy wakacje się kończą, Sobol daje jednak znać, że już odpoczął i może wrócić do gry. Jednak PACT nie będzie grał w sezonie Jesień 2021 PGE Dywizji Mistrzowskiej w starym, sprawdzonym składzie. Kamil wraca, ale drużynę opuszcza Kacper "darko" Ściera. Był z nią od początku 2018 roku. Zdobył z nią dwa mistrzostwa Polskiej Ligi Esportowej. Teraz przechodzi do konkurencji, młodego zespołu Team ESCA Gaming, z którym PACT będzie rywalizował w nadchodzącym sezonie. Na jego miejsce do składu wchodzi doświadczony, 26-letni Paweł "reatz" Jańczak, który pierwszą połowę roku grał w barwach x-kom AGO, a wcześniej przez prawie dwa lata był filarem drużyny Illuminar Gaming.
Mieliśmy słaby start. No, powiedzmy, że słaby. Dość średni. Po dojściu Reatza wyniki nie skoczyły od razu w górę. Nasza ekipa potrzebowała czasu, żeby potrenować, żeby się zgrać. Czas od nas dostała. A my dostaliśmy w zamian trzeci tytuł mistrzowski.
Runda jesienna
Przełomowy - z uwagi na wdrożenie projektu CPS – sezon PGE Dywizji Mistrzowskiej ruszył w sześć tygodniu po tym, jak Jańczak dołączył do zespołu. I, tak, jak w kilku ostatnich sezonach tych rozgrywek, PACT znów rozdawał karty. W drugiej kolejce zmierzył się w pojedynku z x-kom AGO, teoretycznie najsilniejszym rywalem, również typowanym na faworyta. I choć nie był to mecz łatwy, bowiem dwie pierwsze mapy zostały rozstrzygnięte dopiero po dogrywkach, to "wściekłe psy" zapisały punkty za zwycięstwo. I podobnie było w każdym kolejnym spotkaniu. Wyjątkiem było starcie ze świetnie dysponowanym składem Izako Boars, przegrane 2:0. Pech chciał, że popularne "dziki" zaczęły mieć w drugiej połowie sezonu poważne problemy kadrowe z kontuzjami.
Team PACT po fazie zasadniczej znajdował się na pierwszym miejscu tabeli PGE Dywizji Mistrzowskiej. W półfinale zmierzył się z Honoris, które pokonał nie bez trudu, ale też bez wielkiego wysiłku. W finale zaś czekało x-kom AGO.
To nie był już ten sam skład, z którym wygraliśmy wcześniej. AGO po kiepskim początku sezonu dokonało jego przebudowy i wyszło z tych opałów o wiele silniejsze. Nie baliśmy się ich, ale wiedzieliśmy, że to jest rywal, do którego trzeba się przygotować. Z którym trzeba zagrać w pełnym skupieniu. Mieliśmy świadomość, że ten finał to nie będzie spacerek. Zresztą żaden finał Polskiej Ligi Esportowej nim nie jest.
PACT wygrał pierwszą mapę dość pewnie. I był już o krok od trzeciego tytułu. A nawet o pół kroku, bo przed zmianą stron na drugiej mapie prowadził z bardzo dużą przewagą. Ale potem coś poszło nie tak.
Drugą mapę, bardzo zaciętą, przegraliśmy po dogrywkach. Ale się nie martwiłem, bo widziałem u chłopaków pełną determinację i motywację. AGO zaliczyło fantastyczny comeback i nas pobiło, ale nie złamało naszego morale. Poszedłem na scenę przed trzecią mapą, zbić żółwiki z zespołem i, choć może to dziwnie zabrzmieć, byłem przekonany, że my to Vertigo wygramy. Wiedziałem, że mamy tę mapę dobrze przygotowaną i rozpracowaną. I nie widziałem u chłopaków żadnych złych emocji, same pozytywne.
PACT rzeczywiście wziął Vertigo jak swoje, wygrywając 16:9. I w chwilę później zespół trzymał już w rękach mistrzowski puchar Polskiej Ligi Esportowej. Po raz trzeci. Do tej pory nie udało się to żadnej drużynie. I choć jest to wielki sukces, to żaden ze "wściekłych psów" nie planuje spoczywać na laurach.
Jak to powiedział Duncan "Thorin" Shields, jeden z legendarnych ekspertów sceny Counter-Strike: Możesz wygrać jednego Majora i zapisać się w kartach historii. To jest sukces. Możesz być z tego dumny. I na tym się zatrzymać. Możesz też wygrać kolejnego i kolejnego i dążyć do następnych zwycięstw. I nasze chłopaki mają właśnie takie podejście. Mogli wygrać Polską Ligę Esportową raz i się z tego cieszyć. Ale chcą wygrywać więcej. I w ten sposób budować historię.
Zespół
W PACT dowodzi Dawid "lunAtic" Cieślak. Jest z zespołem od początku 2018 i stanowi jego pewny fundament. To kapitan i lider, który wkłada w grę mnóstwo serca. Jest niesłychanie zdeterminowany. Wie, co robi. Ma pomysł na siebie i na całą drużynę. Potrafi ją zmotywować i postawić na nogi w najgorszej nawet sytuacji.
Bardzo mu zależy, żeby ten polski Counter-Strike wstał z kolan. Żeby wrócił do europejskiej czołówki i znów zaczął walczyć o największe i najważniejsze trofea.
Drugim zawodnikiem z największym stażem jest wspomniany już Kamil "Sobol" Sobolewski, który w barwach PACT występuje już prawie trzy lata, jako jego najjaśniejsza gwiazda.
To jest zawodnik, który sam może odwrócić losy meczu jedną akcją. Gdy zostaje sam przeciwko kilku rywalom, to oni wcale nie mogą być pewni wygranej. Sobol potrafi zdziałać cuda. Nigdy nie można go skreślić.
Jacek "MINISE" Jeziak to ktoś więcej niż świetny snajper. Jest bardzo opanowany. Nigdy nie traci równowagi. Nie boi się zagrać czegoś, co ma w głowie. Nie boi się zaryzykować. Potrafi sam wygrać rundę zagrywką ze snajperki. Ale headshoty to nie jest jedyne, co wnosi do zespołu.
Muszę podkreślić, że jest to ktoś, kto wiele robi dla drużyny. Ludzie tego nie widzą, bo to nie ma odbicia w statystykach, gdy ktoś dorzuca granaty. A Jacek na wielu mapach ma takie role, w ramach których musi robić za wsparcie. A to się wrócić, a to dorzucić flasha… To jest snajper, który potrafi wziąć sprawy w swoje ręce i który potrafi też pomóc całej drużynie.
Bartosz "bnox" Niebisz przyszedł do PACT w tym roku i bardzo szybko wpasował się w drużynę i jej styl gry. Jest świetnym zawodnikiem, myśli taktycznie, dobrze się ustawia, celnie strzela. I ma też inne zalety.
Jak widzę Bnoxa, to od razu się uśmiecham, tak bez powodu, tylko dlatego, że on tam jest. Nigdy nie traci dobrego humoru, świetnie buduje atmosferę w drużynie. Rzuci żartem, wszystkich rozśmieszy, poprawi nastrój w najgorszej chwili.
Paweł "reatz" Jańczak to dla PACT nowy nabytek, ale ogólnie gracz z dużym doświadczeniem i sukcesami także na arenie międzynarodowej. Gracz kompletny i wszechstronny, który odnajdzie się w każdej sytuacji i będzie sobie w niej radził albo dobrze, albo bardzo dobrze.
Reatz jest bardzo żywy. Po każdej rundzie, czy wygranej czy przegranej, stara się podbudować zespół, dopingować nas do dalszego wysiłku. To ten energiczny gość, którego zawsze chcesz mieć w zespole. Zwłaszcza na turnieju LAN-owym, gdzie ta jego pozytywna energia jest najbardziej zaraźliwa.
* Wszystkie cytaty pochodzą z naszej rozmowy z Olafem Ostrowskim