- To mi się w głowie nie mieści, jak usłyszałem o tych 10 tysiącach ludzi na treningu. Gdybym miał włosy, to by mi wypadały z głowy. Gdybym ja popełniał wiecznie błędy i wszystkich przez tyle lat rozczarowywał (...), to wątpię żebym otrzymywał takie wsparcie. To jest dla mnie element na jakiś bardzo poważny tekst z pogranicza socjologii i psychologii. O co chodzi, że Polacy są zawsze w stanie krzyknąć "nic się nie stało" - mówi Piotr Żelazny po informacji o tym, że kibice gorąco przywitali kadrę po meczu ze Słowacją. - Trzeba wsiąść w samochód, pojechać, zdobyć bilet, wystać swoje. Musisz wykazać odrobinę determinacji, żeby tam być - dodaje Żelazny.