Świat futbolu amerykańskiego pogrążył się w żałobie po śmierci Arthura Jonesa, byłego zawodnika Baltimore Ravens. Klub poinformował w oświadczeniu, że mistrz Super Bowl zmarł nagle w wieku 39 lat.
"Daily Mail" donosi, że służby medyczne zostały wezwane do domu Jonesa w Syracuse w Nowym Jorku w piątek, tuż przed godziną 11:00 czasu lokalnego. Według doniesień, rozrusznik serca zawodnika samoczynnie zaalarmował jego lekarza, lecz Jones zmarł, zanim na miejsce dotarła ekipa pogotowia. Sportowiec cierpiał na chorobę serca.
Jones, pochodzący z Rochester, spędził cztery sezony w barwach Baltimore Ravens - pozyskano go w 2010 roku. Później grał jeszcze krótko dla Indianapolis Colts i Washington Redskins, a karierę zakończył po sezonie 2017.
Największy sukces święcił właśnie w Baltimore, gdzie pomógł drużynie pokonać San Francisco 49ers w Super Bowl XLVII w 2012 roku. W decydujących sekundach meczu w Nowym Orleanie obrońca powalił na murawę rozgrywającego 49ers, Colina Kaepernicka.
Arthur Jones był starszym bratem legendy UFC, Jona Jonesa, oraz byłego gracza New England Patriots, Chandlera Jonesa.
Wiceprezes wykonawczy i dyrektor generalny Ravens, Eric DeCosta, przekazał w oświadczeniu kondolencje, podkreślając wyjątkową osobowość zmarłego:
"Jesteśmy głęboko zasmuceni nagłą śmiercią Arthura Jonesa. Obecność Arthura była darem dla każdego, kogo spotkał. Jego wielki, promienny uśmiech, zaraźliwa energia i wieczny optymizm sprawiały, że ciągle podnosił na duchu innych. Był życzliwy, uprzejmy i entuzjastyczny – zawsze okazywał miłość rodzinie, kolegom z drużyny i przyjaciołom. Składamy najszczersze kondolencje rodzinie Jonesów i wszystkim, którzy kochali Arthura."