Robert Kubica wbił szpilkę Mercedesowi. Ma jedną radę dla Niemców

- Łatwiej jest narzekać i wywierać presję na FIA, niż stawić czoła problemowi - mówi Robert Kubica, który po raz kolejny nie zostawił suchej nitki na Mercedesie. Niemcy prowadzą w F1 kampanię mającą na celu zmianę niekorzystnych dla nich przepisów.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Mercedes to bez wątpienia największy przegrany sezonu 2022 w Formule 1. Zespół źle odczytał zmiany regulaminowe i przygotował bolid, który nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki z maszynami Red Bull Racing oraz Ferrari. Równocześnie sporym problemem dla Lewisa Hamiltona i George'a Russella jest ciągłe podskakiwanie modelu W13.

Problemy z podskakiwaniem powiązane są z efektem przyziemnym, jaki wykorzystano podczas budowy nowych konstrukcji F1. Negatywne zjawisko można by ograniczyć poprzez zwiększenie prześwitu samochodu, ale Mercedes od początku sezonu nie zdecydował się na taki ruch, bo straciłby siłę docisku i jego maszyna stałaby się jeszcze wolniejsza.

Niemcy, zamiast rozwiązać problem we własnym zakresie, prowadzą kampanię na rzecz zmiany przepisów F1. Niedawno pod presją ekipy Toto Wolffa uległa FIA, która zapowiedziała przeanalizowanie całej sprawy. Federacja, powołując się na bezpieczeństwo kierowców, nie wyklucza modyfikacji w regulaminie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Szalone sceny po meczu Polaków!

Co na Robert Kubica? - Oczywiście, zawsze łatwiej jest narzekać i wywierać presję na FIA, niż stawić czoła problemowi. Nie mówię, że podskakiwanie nie jest kłopotem. Jednak jestem przekonany, że wszyscy w padoku F1 idą na kompromisy w tej sytuacji. Zmieniają ustawienia, starają się szukać jakiegoś rozwiązania tego problemu, czasem rezygnując z osiągów - powiedział rezerwowy Alfy Romeo w rozmowie z "Sport Express".

- Jeśli ktoś tego nie robi albo ignoruje, bo łatwiej jest narzekać i naciskać na FIA, to jego wybór. Nie chcemy widzieć kierowców, którzy narzekają na bóle pleców czy też mają problemy z dostrzeżeniem punktu hamowania. To oczywiste. Jeśli jednak tak jest, to można wyeliminować te aspekty poprzez zmianę ustawień. Tyle że nikt tego nie chce zrobić, bo straci wtedy wydajność - dodał Robert Kubica.

Dyrektywa techniczna opublikowana przez FIA przed GP Kanady pozwala na zamontowanie dodatkowego wspornika w podłodze, który ma wzmacniać sztywność bolidu F1. Równocześnie federacja zamierza w kolejnych wyścigach zbierać dane na temat negatywnego zjawiska, by w razie konieczności zmodyfikować przepisy.

Kubicy nie podoba się jednak to, że przedstawiciele Mercedesa powtarzają argumenty o niebezpieczeństwu kierowców, by wymóc na FIA korzystne dla siebie zmiany. - Bezpieczeństwo to aspekt, którego w F1 nie można ignorować. Moje osobiste odczucia są jednak takie, że w Formule 1 bezpieczeństwo wykorzystuje się do uzyskania technicznej przewagi nad rywalem - stwierdził 37-latek.

- To jest niesprawiedliwe i nie powinniśmy wykorzystywać pojęcia bezpieczeństwa w takich sprawach - podsumował Kubica.

Czytaj także:
Nowy zespół w F1? To może być wielki powrót rosyjskiego oligarchy
Eksplozja samochodu na Dakarze. To był zamach

Czy zgadzasz się z Robertem Kubicą?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×