Ferrari padło ofiarą hakerów. Trop prowadzi do Rosji

Ferrari zostało zaatakowane przez hakerów przy użyciu oprogramowania. W sieci pojawiło się już 7 GB danych należących do włoskiej firmy. Zdaniem części ekspertów, za atakiem mogą stać Rosjanie.

Katarzyna Łapczyńska
Katarzyna Łapczyńska
Charles Leclerc przed Carlosem Sainzem Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc przed Carlosem Sainzem
O ataku hakerów na Ferrari jako pierwszy poinformował dziennik "Corriere della Sera". Do sieci trafiło już 7 GB danych należących do włoskiej firmy. Są to przede wszystkim dokumenty wewnętrzne Ferrari, dowody rejestracyjne samochodów, instrukcje napraw i wiele innych pism wysyłanych pomiędzy oddziałami znanego producenta sportowych samochodów.

W tej chwili nie jest jasne, czy wszystkie dane skradzione Ferrari zostały już upublicznione w internecie, ani czy atak w jakiś sposób obejmie też zespół Formuły 1. Jakikolwiek wyciek informacji dotyczący bolidów F1 byłby niezwykle bolesny dla Włochów, bo rywale mogliby otrzymać na tacy szczegóły bolidu produkowanego w Maranello.

Samo Ferrari oświadczyło, że nie ma informacji, aby doszło do ataku na serwery firmy. Do wykradnięcia danych przyznała się jednak grupa ransomware'owa RansomEXX. Ma ona na swoim koncie wiele kradzieży danych, często przeprowadzanych w celu wywalczenia okupu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?

Włoscy blogerzy i eksperci z zakresu bezpieczeństwa w internecie zwracają uwagę na to, że atak może być sprawką Rosjan. Do niedawna sponsorem i partnerem Ferrari w zakresie cyberbezpieczeństwa było bowiem rosyjskie przedsiębiorstwo Kaspersky. Umowę z tą firmą zawieszono, po tym jak Władimir Putin postanowił zaatakować Ukrainę.

Gdy później agencje wywiadowcze poinformowały, że firma Kaspersky mogła współpracować z Kremlem i wykorzystywać swoje oprogramowanie do szpiegowania zachodnich urzędów i firm, współpraca Ferrari z rosyjską firmą została zakończona. Trwała ona od 2010 roku.

Ledwie w zeszłym tygodniu Ferrari ogłosiło nowe partnerstwo z Bitdefender. Rumuńska firma zajęła miejsce Kaspersky'ego w zakresie cyberbezpieczeństwa, a jej logotypy pojawiły się na bolidach F1 już podczas ostatniego wyścigu w Singapurze. Dlatego moment ataku na serwery Ferrari wydaje się nie być przypadkowy.

Hakerzy działający w ramach grupy RansomEXX słyną z bezwzględności i publikują wykradzione dane na swoim blogu. Ma ona na swoim koncie również ataki na agencje rządowe i ujawnianie informacji niejawnych.

Czytaj także:
Nie pojadą w Dakarze. Są za to gotowi na wojnę
Przyszłość Lewisa Hamiltona w F1. Decyzja już zapadła?

Czy Ferrari ustali, kto jest odpowiedzialny za atak hakerski na firmę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×