Transfer za miliony dolarów. Kierowca F1 niczym Lewandowski

Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Pierre Gasly (po lewej) i Otmar Szafnauer
Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Pierre Gasly (po lewej) i Otmar Szafnauer

W F1 kierowcy zwykli zmieniać zespoły po wygaśnięciu kontraktów, a transakcje odbywają się bezgotówkowo. Przejście Pierre'a Gasly'ego z Alpha Tauri do Alpine jest pod tym względem wyjątkowe. Francuzi zapłacili za 26-latka pokaźną sumę.

O ile przywykliśmy do rekordowych transferów w świecie piłki nożnej, gdzie kluby obracają coraz większymi sumami, o tyle Formuła 1 jest pod tym względem dość tradycjonalna. W większości przypadków kierowcy zmieniają pracodawcę po wygaśnięciu umowy z danym zespołem, a nowa ekipa nie musi płacić w tej sytuacji ani dolara.

W sobotę ogłoszono jednak transfer Pierre'a Gasly'ego z Alpha Tauri do Alpine. Jest on wyjątkowy, bo 26-latek zmienia zespół na zasadach podobnych do tych na rynku piłkarskim. Kierowca miał ważny kontrakt z obecnym pracodawcą, więc Francuzi musieli sięgnąć głębiej do kieszeni.

Jak ustaliło Sky Sports, Alpine za transfer Pierre'a Gasly'ego zapłaciło aż 10 mln dolarów, co paradoksalnie czyni z niego jednego z najdroższych kierowców F1 ostatnich lat. Ekipa z Enstone znalazła się jednak pod ścianą, po tym jak Fernando Alonso postanowił po sezonie 2022 odejść do Aston Martina, a Oscar Piastri wybrał starty w McLarenie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze

Na transakcji tak naprawdę zyskały wszystkie zainteresowane strony. Alpine pozyskało szybkiego kierowcę, ciągle młodego, ale już doświadczonego i z ugruntowaną pozycją w F1.

Sam Gasly nigdy zresztą nie ukrywał, że ma większe ambicje niż ciągłe starty w siostrzanym zespole Red Bull Racing. Główna ekipa nie byłaby mu w stanie zapewnić miejsca w sezonie 2024, bo posiada ważne kontrakty z Maxem Verstappenem i Sergio Perezem. Dlatego francuski kierowca sugerował w licznych wywiadach, że opuści rodzinę Red Bulla po sezonie 2023.

Z tego właśnie powodu Red Bull zgodził się na transfer, bo zainkasował chociaż 10 mln dolarów, które może wykorzystać na rozwój siostrzanej ekipy Alpha Tauri. Za rok "czerwone byki" zostałyby z niczym. To znów rodzi porównania ze światem piłkarskim, w którym kluby chętnie sprzedają graczy na rok przed końcem kontraktu, aby tylko nie tracić ich za darmo po kolejnym sezonie. Przykład? Niedawny transfer Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium do FC Barcelona.

Przypomnijmy, że "Lewy" miał ważny kontrakt z klubem z Niemiec na sezon 2022/2023, ale zapowiadał, że go nie przedłuży, bo potrzebuje nowych wyzwań. W tej sytuacji Bayern zgodził się na jego odejście do "Barcy" za 45 mln euro plus 5 mln euro zmiennych.

Czytaj także:
Afera w F1 skończy się w sądzie? Mercedes tego nie wyklucza
Wypadek za 0,5 mln dolarów. Schumacher się nie popisał

Źródło artykułu: