Rosja przyznała, że ma problem. Minister sportu prosi Putina o instrukcje

Wszczęcie wojny w Ukrainie sprawiło, że Rosja stała się pariasem na arenie międzynarodowej. Ma to też przełożenie na sytuację w sporcie. Minister Oleg Matycin po raz pierwszy przyznał, że jego kraj ma problem i poprosił Władimira Putina o pomoc.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Władimir Putin podczas forum sportowego w Rosji PAP/EPA / PAP/EPA/ALEXEI NIKOLSKY /SPUTNIK/KREMLIN POOL / Na zdjęciu: Władimir Putin podczas forum sportowego w Rosji
Agresja na Ukrainę sprawiła, że zachodni świat odciął się od Rosji. Wprowadzone sankcje gospodarcze utrudniły funkcjonowanie krwawemu reżimowi Władimira Putina, a obojętny na wydarzenia na Wschodzie nie pozostał świat sportu. Obecnie wiele federacji nie dopuszcza do występów zawodników z Rosji, na terenie kraju nie są też organizowane poważne zawody sportowe.

Propaganda robi wiele, aby przedstawić sytuację w korzystnej dla Putina perspektywie. Widać to chociażby po motorsporcie. Wprawdzie Formuła 1 odcięła się od dyktatora i wypowiedziała umowę na organizację GP Rosji, ale tamtejsi działacze zaczęli organizować własne zawody - m.in. mistrzostwa kraju w wyścigach samochodowych oraz wyścigi długodystansowe. Z kolei Silk Way Rally ma być odpowiedzią Rosji na popularność Rajdu Dakar.

Problem polega na tym, że zespoły działające w rosyjskim motorsporcie funkcjonowały w oparciu o import części z Zachodu. Tam zamawiały albo wynajmowały samochody wyścigowe, nawet rosyjski KAMAZ nabywał podzespoły do swoich ciężarówek poza krajem.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

- Rozumiemy zależność elitarnych sportów w Rosji od importu. Ona jest bardzo duża. Sięga nawet 90 proc. Dotyczy to przede wszystkim skomplikowanych technicznie części - powiedział podczas forum sportowego w Permie minister sportu Oleg Matycin, cytowany przez Match TV.

W ten sposób przedstawiciel administracji Putina po raz pierwszy od wybuchu wojny przyznał, że sytuacja w rosyjskim sporcie wcale nie jest tak kolorowa. Przez miesiące propaganda karmiła Rosjan kłamstwami o budowaniu własnej potęgi. Siergiej Sirotkin przekonywał nawet, że kraj stać na to, by stworzyć rosyjską wersję F1.

Minister sportu Rosji jest jednak przekonany, że kraj upora się z problemem i odcięciem od zachodniej technologii. - Wspieramy tworzenie innowacyjnych ośrodków naukowo-technologicznych. Jesteśmy gotowi, aby wdrożyć ten projekt w życie. Władimirze Władimirowiczu, prosimy o odpowiednie instrukcje - zwrócił się Matycin do dyktatora z Moskwy.

Sam Putin podczas swojej przemowy na forum w Permie przekonywał, że sytuacja w rosyjskim sporcie zmierza w dobrym kierunku. - Mimo wszystkich trudności, jakie próbują nam stworzyć osoby z zewnątrz, sport w Rosji rozwija się w dobrym tempie. Cała ta piana polityczna prędzej czy później zniknie - bredził ze sceny, twierdząc, że sport "wykorzystywany jest do promocji egoistycznych interesów politycznych".

- To, co dzieje się we współczesnych międzynarodowych organizacjach sportowych, jest oznaką degeneracji. Sport stał się bardzo skomercjalizowany, co oznacza, że jest bardzo zależny od biznesu. Biznes z kolei zależy od władz na różnych szczeblach, struktur politycznych. To są oznaki degeneracji. Aby sport pozostał narzędziem międzynarodowej komunikacji między ludźmi, konieczna jest jego demokratyzacja - dodał w propagandowej wypowiedzi Putin, który we własnym kraju wprowadza standardy dalekie od demokracji.

Czytaj także:
- Zawieszenie broni w Red Bullu? Te słowa oznaczają koniec wojny o władzę
- Nie ma miejsca dla Schumachera w F1. Niemiec szykuje się do innej roli

Czy popierasz zakaz startów dla Rosjan w międzynarodowych imprezach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×