Już w najbliższy weekend wystartuje nowy sezon Formuły 1. Będzie on wyjątkowy, bo składający się z aż 24 wyścigów – wszystkie do zobaczenia w Viaplay. Platforma zapewnia obszerne relacje z wszystkich weekendów wyścigowych, a jej dziennikarze i eksperci pojawiają się na zdecydowanej większości Grand Prix. Do grona ekspertów platformy należą choćby Patryk Sokołowski, były inżynier aerodynamiki w zespołach F1, m.in. McLaren Racing i Scuderia Ferrari, Marcin Budkowski, były Dyrektor Wykonawczy zespołu Alpine F1; z platformą współpracuje również David Coulthard, były kierowca F1. Subskrybenci Viaplay mogą też liczyć na dodatkowe streamy, uwzględniające track positioning, onboard, timing oraz pitlane.
Kalendarz królowej motorsportu nigdy wcześniej nie był tak rozbudowany. Rosnąca popularność dyscypliny, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, prowadzi do organizacji kolejnych rund. W najbliższej kampanii po kilkuletniej przerwie do terminarza powrócą Chiny.
Max Verstappen faworytem numer jeden
Miniony sezon F1 należał do Red Bull Racing. Zespół z Milton Keynes wygrał aż 21 z 22 wyścigów, a Max Verstappen wywalczył trzeci w karierze tytuł mistrza świata. Wyniki zimowych testów w Bahrajnie sprawiają, że Holender uważany jest za głównego kandydata do zwycięstwa również w tym roku.
- Trzeba mieć nadzieję, że ta dominacja Red Bulla zostanie przerwana. Max w testach był naprawdę mocny i na pewno jego zespół rozpocznie sezon jako faworyt, ale wierzę, że grupa pościgowa będzie odrabiać straty – komentuje Maciej Jermakow, dziennikarz Viaplay.
W podobnym tonie wypowiada się Bartosz Pokrzywiński. - Szanse na pewno są większe niż w 2023 roku. Nie wiem, czy można powstrzymać Verstappena, bo to wybitny kierowca, ale na pewno można próbować zatrzymać Pereza. Ferrari czy Mercedes mają lepszy duet kierowców, więc strategicznie mogą mieć przewagę nad Red Bullem – twierdzi ekspert Viaplay, który jednocześnie jest współprowadzącym bloga i podcast Parc Ferme.
Ścisk w grupie pościgowej
O ile Red Bull Racing wydaje się o krok z przodu przed rywalami, o tyle za jego plecami powinna trwać zażarta walka. Wyniki przedsezonowych testów nie dały jednoznacznej odpowiedzi, kto obecnie jest siłą numer dwa w F1. Dobre czasy osiągali kierowcy Ferrari – Charles Leclerc i Carlos Sainz Jr., ale konkurencja mogła maskować tempo.
- Obecnie postawiłbym na Ferrari jako tę siłę numer dwa, ale to mocno ryzykowne. Mercedes nie pokazał wszystkiego w testach. Nie wiemy, jaki finalnie bolid zaprezentuje w Bahrajnie – uważa Maciej Jermakow z Viaplay.
Bartosz Pokrzywiński przyznaje, że powinniśmy być świadkami sporych przetasowań w starciu Ferrari, Mercedesa, Aston Martina i McLarena. - Wydaje mi się, że zespoły z silnikami Mercedesa ukrywały swoje tempo w testach. Na pewno sam Mercedes po dwóch latach szukania w końcu ma bolid, który wydaje się mieć właściwą koncepcję. Fakt jednak, że Ferrari jest chyba najbardziej konkurencyjne z tego peletonu – dodaje.
Ostatni taki sezon Hamiltona
Sezon 2024 to też pożegnanie Lewisa Hamiltona z Mercedesem. Brytyjczyk ogłosił, że w przyszłym roku przeniesie się do Ferrari, co zszokowało świat F1. Siedmiokrotny mistrz świata chciałby się godnie pożegnać z dotychczasowym pracodawcą, ale będzie o to niezwykle trudno.
- Wiele zależy od tego, jaki bolid Hamilton dostanie od Mercedesa. Jeśli maszyna będzie podobna do tej z ostatnich dwóch lat, to nie będzie to pożegnanie w stylu oczekiwanym przez Lewisa. Ta kiepska forma zespołu to zresztą główny powód jego odejścia i trudno będzie mu walczyć o tytuł – przewiduje Jermakow.
Bartosz Pokrzywiński również wątpi w to, by Hamilton na pożegnanie włączył się do walki o tytuł. - To Ferrari będzie głównym rywalem Red Bulla, ale ciekawa może być dynamika duetu Hamilton-Sainz. Może być tak, że w niektórych wyścigach potrzebne będą polecenia zespołowe. Ferrari będzie mogło łatwiej wydawać polecenia odchodzącemu Sainzowi, niż Mercedes Hamiltonowi – ocenia ekspert Viaplay.
- Ferrari byłoby nawet na rękę, gdyby Sainz Jr. walczył o tytuł w ostatnim sezonie, choć to mało prawdopodobne. Mercedes jest w innej sytuacji. To Lewis postanowił odejść, to on jest legendą tego zespołu. Będzie chciał pozostawić po sobie dobre wrażenie i pokazać, że jest lepszy niż Russell – dodaje Pokrzywiński.
Emocje nie tylko w F1
W Viaplay zobaczymy nie tylko emocje związane z F1. Platforma oferuje dostęp również do innych serii wyścigowych – w tym F2 i F3. W tej ostatniej zobaczymy w tym roku Kacpra Sztukę i Piotra Wiśnickiego. Sztuka po wygranej we włoskiej F4 stoi przed nie lada szansą, by zaistnieć na międzynarodowej arenie.
- Do wyników Kacpra trzeba podejść realistycznie. Jest debiutantem. Nie jeździł bolidem F3 zbyt wiele. W stawce jest wielu bardziej doświadczonych rywali. Część z nich odbyła też testy bolidem GP3. Nie ma się co nastawiać, że Kacper wejdzie do F3 i zacznie od razu wygrywać – ostrzega Maciej Jermakow.
- W F3 wszyscy mają te same bolidy, ale znaczenie ma też zespół. Kacper ma mocną konkurencję w samym MP Motorsport. Trafił do akademii juniorów Red Bulla, a przez to ciążyć będzie na nim presja. To jest program juniorski, który dowozi kierowców do F1, ale bywa przy tym bezwzględny – dodaje Bartosz Pokrzywiński.
Viaplay to też inne dyscypliny sportowe. W przerwach od wyścigów kibice mogą pasjonować się na tej platformie m.in. rozgrywkami Premier League, Bundesligi, Ligi Europy UEFA, Ligi Konferencji Europy UEFA, KSW, NHL i Darts.