W zeszłym tygodniu ujawniono, że Mohammed ben Sulayem zaostrzył działania przeciwko niewłaściwemu zachowaniu kierowców poza torem, takim jak przeklinanie. Zawodnicy Formuły 1 mogą teraz otrzymać sześciocyfrowe grzywny, miesięczne zakazy startów, a w najgorszym przypadku - istnieje ryzyko utraty przez nich punktów w klasyfikacji F1.
Rzecznik FIA próbował złagodzić wynikłe zamieszanie i stwierdził, że zmiany mają jedynie na celu poprawę przejrzystości i spójności w podejmowaniu decyzji. - Wszystkie główne federacje sportowe, takie jak NFL, FIFA i MKOl, mają podobne zasady i kary, aby chronić integralność sportu. FIA nie jest jedyną federacją, która karze zawodników za niewłaściwe zachowanie - powiedział w rozmowie z "Bildem".
Jednak Stowarzyszenie Kierowców F1 (GPDA) ostro skrytykowało wcześniejsze działania, które miały miejsce pod koniec sezonu 2024. Wówczas za przeklinanie ukarani zostali Max Verstappen i Charles Leclerc. Holender zaczął nawet bojkotować FIA, ale kary nie uniknął - musiał odbyć dzień prac społecznych na rzecz federacji. W przypadku Monakijczyka skończyło się na grzywnie finansowej.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dostał dziwną propozycję. "To zupełnie nie moja bajka"
Szef FIA ds. wyścigów jednoosobowych, Nikolas Tombazis, zapewnia, że jako organizacja non-profit, FIA wydaje pieniądze na bezpieczeństwo i programy dla młodzieży, a nie na przyjęcia świąteczne czy inne tego typu rzeczy. Mimo to, w całym padoku styl przywództwa bena Sulayema nie zdobył wielu zwolenników.
- Proszę, nie piszcie w nagłówku, że "Ayao mówi, że FIA to bałagan". Jednak tak naprawdę wszyscy tak myślą. Tak to odczuwają. Nie wiem, co jeszcze powiedzieć. To nie jest dobre, prawda? Jednak nie chcę angażować się w tę polityczną walkę - powiedział Ayao Komatsu, szef Haasa, cytowany przez grandpritwitter.com.
Według dwóch kierowców spoza świata F1, "bałagan" wykracza poza Formułę 1. - W lipcu zaplanowali wyścig Formuły E w Berlinie i 6h Sao Paolo w długodystansowych mistrzostwach świata WEC w ten sam weekend - powiedział kierowca i komentator F1 Robin Frijns gazecie "De Telegraaf", wyjaśniając, że będzie musiał opuścić jedno z wydarzeń.
- To bardzo niefortunne i jestem z tego powodu lekko zły. W przeszłości nigdy nie było problemu z odpowiednim planowaniem wyścigów, ale odkąd Jean Todt odszedł z funkcji prezydenta FIA, czasami jest tam bałagan - dodał Holender.
Nyck de Vries, który podobnie jak Robin Frijns rywalizuje równocześnie w Formule E i WEC, zgadza się z rodakiem. - Nie możesz mi powiedzieć, że nie było sposobu, aby uniknąć kolizji tych terminów. Jestem naprawdę zirytowany tym faktem. Wszystko wydaje się całkowicie niepotrzebne - stwierdził.