Firma Haas Automation, do której należy m.in. zespół Formuły 1, musiała wprowadzić znaczące zmiany w swojej działalności. Decyzja przedsiębiorstwa należącego do Genego Haasa jest konsekwencją wojny handlowej, jaką wszczął Donald Trump.
Prezydent Stanów Zjednoczonych nałożył cła na większość krajów, co miało na celu skorygowanie rzekomych błędów w amerykańskiej polityce handlowej. Doprowadziło to do odwetowych działań ze strony innych państw, w tym przede wszystkim Chin. Zwiększenie ceł na amerykańskie produkty zapowiedziała też Unia Europejska.
ZOBACZ WIDEO: Dlaczego zawodnicy nie chcą jeździć w sparingach? Pawlicki komentuje
Haas Automation, producent maszyn CNC, odczuł "znaczący wpływ" nowych ceł, co zmusiło firmę do zmniejszenia produkcji i wstrzymania nadgodzin w zakładzie produkcyjnym w Karolinie Północnej. Dodatkowo, rekrutacja została wstrzymana do czasu pełnego zrozumienia skutków ceł administracji Trumpa.
Cła wprowadzone przez administrację prezydenta Stanów Zjednoczonych na razie nie wpłyną na zespół Haasa. Wynika to z faktu, że w F1 operuje odrębna spółka, która jest zarejestrowana w Wielkiej Brytanii. Kolejna baza Haasa ma siedzibę we włoskim Maranello.
"Działamy jak zwykle. Nie ma zmian w naszym planie rozwoju, procesie rekrutacji ani innych projektach" - czytamy w oświadczeniu ekipy F1, jakie zostało dostarczone dziennikarzom w środę.
W dłuższej perspektywie cła Trumpa mogą jednak wpłynąć zespół F1. Firma należąca do Genego Haasa sporą część maszyn CNC sprzedaje poza Stanami Zjednoczonymi, chociażby w Chinach i Europie. Jeśli wskutek nowych regulacji produkty amerykańskiej firmy staną się mniej konkurencyjne, odbije się to na jej finansach, a co za tym idzie - inwestycjach w F1.
Po trzech rundach sezonu 2025, Haas zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1 z 15 punktami. Kierowcy Esteban Ocon i Oliver Bearman osiągnęli świetne wyniki zwłaszcza w GP Chin, finiszując tam na piątym i ósmym miejscu.