Malezyjczycy popełnili błąd z paliwem? Konsekwencje mogą być poważne

Getty Images / Jakub Porzycki / Na zdjęciu: beczka z paliwem Petronas podczas testów F1
Getty Images / Jakub Porzycki / Na zdjęciu: beczka z paliwem Petronas podczas testów F1

Petronas miał popełnić poważny błąd przy wyborze paliwa w F1 - wynika z nieoficjalnych doniesień. Rozwijanie biopaliw dało gorsze efekty od oczekiwanych. Ucierpieć na tym mogą wyniki najlepszych zespołów - przede wszystkim Mercedesa i McLarena.

Od 2026 roku Formuła 1 korzystać będzie z paliw zeroemisyjnych. Oznacza to rewolucję nie tylko dla producentów silników, ale również dostawców cennego surowca. Nie jest bowiem tajemnicą, że wysokoenergetyczne źródło zasilania może zrobić różnicę w F1. Dlatego na tym polu konkurują tacy giganci jak Petronas, Shell, Saudi Aramco, ExxonMobil czy BP.

Z informacji hiszpańskiego "Motoru" wynika, że w przyszłym roku problem mogą mieć klienci korzystający z paliw Petronasa, a więc zespoły zaopatrujące się w jednostki napędowe Mercedesa. Chodzi nie tylko o fabryczny zespół niemieckiego giganta, ale też McLarena, Williamsa i Alpine.

ZOBACZ WIDEO: Co z nowymi lokalizacjami w Grand Prix? Działacz wyjaśnia

Malezyjczycy jako jedyni postawili na paliwo zeroemisyjne oparte na biopaliwach. Spełnia one wymogi F1 od 2026 roku, ale jest mniej wydajne niż paliwa syntetyczne, a takie rozwija konkurencja spod znaku Shella (dostarcza wyroby Ferrari), ExxonMobil (Red Bull Racing), Saudi Aramco (Aston Martin) oraz BP (Audi).

Z badań laboratoryjnych wynika, że paliwa syntetyczne są bardziej wydajne, co może mieć wpływ na osiągi nowych silników F1. Biopaliwo oferowane przez Petronasa ma oferować mniejszą moc, co wpływać będzie nie tylko na wydajność jednostki spalinowej, ale też będzie przekładać się na niższą moc silnika elektrycznego. To z kolei prowadzić będzie do większego zużycia paliwa, a załadowanie bolidu dodatkowymi kilogramami przełoży się na spadek osiągów samochodu F1.

Doniesienia o problemach Malezyjczyków z Petronasa pojawiły się w momencie, gdy padok F1 zdominowany jest przez plotki, że jeden z producentów silników ma mieć wyraźną przewagę nad konkurencją w kontekście zmian technicznych w sezonie 2026. Wielu ekspertów oczekiwało, że chodzi właśnie o Mercedesa.

Jednostki napędowe, jakie mają się pojawić w F1 w roku 2026 budzą wątpliwości nie tylko ze względu na zeroemisyjne paliwa. Główny problem dotyczy tego, że aż 50 proc. mocy pochodzić ma z silnika elektrycznego. Symulacje producentów pokazują, że na długich prostych, chociażby na torze Monza, moc jednostki elektrycznej wyczerpuje się w połowie dystansu. W efekcie moc maszyny zaczyna spadać i pokonuje on dalszą część prostej z mniejszą prędkością.

Jedno ze źródeł "Motoru" twierdzi, że utrata mocy na prostych może oznaczać, że bolidy Formuły 1 staną się wolniejsze od konstrukcji znanych z Formuły 2. Wynika to z faktu, że sam silnik spalinowy w F1 generuje moc 540 KM, zaś w F2 maszyna dysponuje 620 KM.

Oprócz Monzy, podobnych problemów należy się spodziewać na długich prostych na torach w Baku i Dżuddzie.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści