Lewis Hamilton przyznał, że bycie częścią zespołu Ferrari wiąże się z większą uwagą mediów. Brytyjczyk nie jest zaskoczony liczbą publikacji, w których dziennikarze wspominają o słabej formie zespołu z Maranello na starcie sezonu 2025.
- To jest coś, czego można się było spodziewać. To największy zespół w historii Formuły 1, więc oczywiście będzie więcej kliknięć i historii na jego temat, a ludzie mają swoje opinie - powiedział Hamilton w rozmowie z mediami, cytowany przez racingnews365.com, pytany o obecne wyniki.
ZOBACZ WIDEO: Co z nowymi lokalizacjami w Grand Prix? Działacz wyjaśnia
Brytyjczyk podkreślił, że współpraca z zespołem wymaga czasu i nie można wprowadzać zmian z dnia na dzień. - Naprawdę spędziliśmy sporo czasu na poznawaniu się nawzajem. Są zmiany, które wprowadzimy wspólnie, aby zachować wielkość tego zespołu i rozwijać obszary, w których możemy być silniejsi - dodał.
Hamilton zaznaczył, że w ekipie Ferrari jest wiele pozytywnych aspektów, które należy wykorzystać. Równocześnie personel musi być chroniony przed wszechobecną presją, jaka panuje w Formule 1. - Musimy chronić zespół, ponieważ skupienie mediów na Ferrari jest większe, niż na jakiejkolwiek innej stajni. Każdy w tym zespole naprawdę wkłada serce w to, co robi. Nie mam wątpliwości, że osiągniemy to, co planujemy, ale to wymaga czasu - podkreślił.
Hamilton w czterech dotychczasowych wyścigach zdobył tylko 25 punktów, co daje mu dopiero siódme miejsce w "generalce" F1. Słodko-gorzki dla Brytyjczyka był zwłaszcza weekend w Chinach. Na torze w Szanghaju nowy kierowca Ferrari wygrał sprint, ale później został zdyskwalifikowany z wyścigu z powodu nadmiernego zużycia deski w swoim bolidzie. Oznaczało to spore straty punktowe dla 40-latka.
Nadzieją dla Hamiltona i Ferrari może być ostatnie GP Bahrajnu. W nim Brytyjczyk uzyskał piąty wynik, co zdaje się być dowodem na rozwój włoskiej ekipy we właściwym kierunku.