Toto Wolff nie kryje swojego rozczarowania w związku z planowanymi zmianami w przepisach dotyczących silników Formuły 1, które mają być omawiane na najbliższym posiedzeniu Komisji F1. Szef Mercedesa określił te zmiany jako "żart", porównując całą dyskusję do "amerykańskiej polityki".
Podczas ostatnich rozmów w Bahrajnie potwierdzono, że planowana na 2026 roku reforma silników ma zostać wprowadzona zgodnie z planem. Nowe jednostki napędowe mają niemal potroić dostępną energię elektryczną, z możliwością wykorzystania do 350 kW w bateriach. Moc ma się rozkładać po 50 proc. na silnik spalinowy i elektryczny.
ZOBACZ WIDEO: Dwa powody. To dlatego Zmarzlik jest wierny Motorowi
Jednak symulacje na torach takich jak Monza, gdzie dominują długie proste, wykazały, że samochody mogą wyczerpać energię elektryczną, co zmusi je do polegania wyłącznie na silniku spalinowym. W związku z tym, podczas spotkania Komisji F1, które odbędzie się w tym tygodniu, rozważane jest ograniczenie mocy w wyścigach do 200 kW. Wolff nie jest zwolennikiem tego pomysłu.
- Czytanie agendy Komisji F1 jest niemal tak zabawne, jak niektóre komentarze, które widzę na Twitterze o amerykańskiej polityce - powiedział Wolff, cytowany przez racingnews365.com.
- Naprawdę chciałbym chronić nas samych i nie komentować tego, ale to jest żart. Tydzień temu odbyło się spotkanie dotyczące silników, a teraz takie rzeczy znowu trafiają na agendę - dodał szef Mercedesa.
Christian Horner, szef zespołu Red Bull Racing, który po raz pierwszy produkuje własną jednostkę napędową, również został zapytany o tę propozycję. - Mercedes wydaje się bardzo pewny siebie w kontekście tego, jaki silnik szykują na przyszły rok - zaczął Horner, gdy przedstawiono mu komentarze Wolffa.
- To coś, o co prosiliśmy dwa lata temu, ale nie jest to coś, co forsowaliśmy, aby znalazło się na agendzie Komisji F1 - dodał szef Red Bulla.
FIA przeprowadziła swoje badania i desperacko chce uniknąć sytuacji, w której podczas wyścigów dochodzi do częstego zwalniania i oszczędzania energii, co nie będzie dobre dla sportu. - Nie jest to coś, o co lobbowałem lub prosiłem, a jeśli robią to w interesie sportu, to trzeba to wspierać - podsumował Horner.