Polska marzy o tym, by mieć kolejnego kierowcę w Formule 1. Robert Kubica przetarł szlaki młodszemu pokoleniu. W naszym kraju obecnie jest co najmniej kilka talentów, które zasługują na wyróżnienie. Kacper Sztuka nie tak dawno wygrał włoską Formułę 4, Tymoteusz Kucharczyk stawał na podium brytyjskiego GB3 Championship, a Maciej Gładysz w debiucie wygrywał wyścigi hiszpańskiej F4.
To właśnie Gładysz jest najmłodszy z tego grona i uważany za największy talent. 16-latek z Tarnowa wygrał ostatnio zimowe mistrzostwa Hiszpanii, które miały go przygotować do startów w serii Eurocup-3. Na młodego Polaka stawia holenderski zespół MP Motorsport, w którym w przeszłości startował m.in. Max Verstappen.
ZOBACZ WIDEO: Dwa powody. To dlatego Zmarzlik jest wierny Motorowi
Gładysz jest świadom, że media zaczynają go nazywać "nowym Kubicą", ale presja mu nie przeszkadza. - Staram się być spokojny - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty, ale też podkreśla, że ma konkretny cel: dostać się do F1 i zostać mistrzem świata.
Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Jak czujesz się jako mistrz Spanish Winter Championship? To taka rozgrzewka przed tym, co czeka cię w tym sezonie w serii Eurocup-3.
Maciej Gładysz, kierowca MP Motorsport i członek Akademii Motorsportu Orlen: Jestem bardzo zadowolony. Fajnie, że udało się rozpocząć sezon w taki sposób. Nie byłem pewien, czy wystąpię w tych mistrzostwach, bo niedawno złamałem obie ręce. Miałem dwie operacje i na pierwszą rundę w Jerez nie byłem odpowiednio przygotowany, a i tak wygrałem wyścig w nowym dla siebie aucie, choć miałem za sobą dwa dni testowe.
Jak doszło do tej kontuzji, o której powiedziałeś dopiero po wyścigach?
Miałem dzień testowy na torze w Barcelonie. Było bardzo mokro i ślisko, na piątym okrążeniu czułem, że coś będzie nie tak. Prawie każdy kierowca wykręcał "bączki" w zakrętach. Sam miałem kilka takich sytuacji, aż wjeżdżając w dwunasty zakręt, postawiło mnie bokiem i wpadłem w żwir, który na tym torze nie zatrzymuje, a wręcz podbija bolid. Poleciałem prosto w bandy, nie zdążyłem zdjąć obu rąk z kierownicy i tak doszło do złamania.
Nadal czuję pewien dyskomfort. Gdy ścisnę rękę za mocno, jest nieprzyjemny moment. Planuję w grudniu wyciągnięcie tytanowej płytki i śrub z prawej ręki, bo to jednak ciało obce w organizmie.
Czy zaczynasz odczuwać presję? Bo wielu ekspertów widzi w tobie nowego Roberta Kubicę.
Staram się być spokojny. Widzę czasem te nagłówki "nowy Kubica", ale nie chcę się tym napompować. Jeśli pójdę do wyższej serii, to oby wszystko szło w dobrym kierunku. Chciałbym być drugim Polakiem w F1. Ten rok zaczął się fajnie i oby zakończył się równie udanie, bo chciałbym w roku 2026 awansować do kolejnej wyższej serii, tak aby znów zbliżyć się do Formuły 1.
Dlaczego postawiłeś akurat na Eurocup-3?
Wybrałem tę serię, bo jest w niej ciekawe auto z rozbudowaną aerodynamiką, może nie najszybsze na prostych (maks. 269 km/h), ale bardzo szybkie w zakrętach. Dodatkowo chciałem kontynuować karierę z zespołem MP Motorsport, tak aby zacieśniać naszą relację pod kątem przyszłości. Nie chciałem startować w brytyjskiej serii GB3 czy europejskiej serii FRECA. We FRECA auto nie ma wystarczająco dobrej aerodynamiki, jest wolniejsze w zakrętach i szybsze na prostych.
W MP Motorsport w przeszłości startował m.in. Max Verstappen. Ekipa jest chwalona za współpracę z młodymi kierowcami. Nie masz powodów do narzekań?
Tak, fajnie rozpoczęła nam się współpraca już w Formule 4. Atmosfera w zespole jest bardzo fajna, teraz też wszystko układa się po naszej myśli. Jeśli wszystko dobrze się ułoży, to chciałbym z nimi kontynuować przygodę w Formule 3 w przyszłym roku. Zobaczymy też, jak sobie poradzą w F3 w obecnym sezonie. Zakładam, że dobrze, bo na inaugurację sezonu w Australii byli szybcy, a w Bahrajnie Tim Tramnitz stanął na podium.
Pochodzisz z rodziny motorsportowej, ale nie naciskano na ciebie przy wyborze ścieżki rozwoju. W grze była m.in. piłka nożna. Nie żałujesz wyboru?
Gdy miałem 3-4 lata, chciałem trenować piłkę nożną. Ostatecznie nie przypadło mi to do gustu i spróbowałem kartingu. Nie chciałem siedzieć w domu. Na początku nie byłem przekonany do wyścigów, ale z czasem zaczęły mi się podobać. Przyszły pierwsze sukcesy i cieszę się, że przy tym zostałem, bo zmierzam w dobrą stronę.
Już w kartingu powiedziałem sobie, że chcę zostać kierowcą F1 i mistrzem świata. Podtrzymuję te słowa. Oby się spełniły.
Ojciec to najważniejsza osoba w twojej karierze?
Tak. Gdyby nie on, nie ścigałbym się. Bardzo ważną rolę odegrał też mój dziadek. Jednak to mój tata mnie wciągnął, zainwestował swój czas, pieniądze i przekazał swoje doświadczenie. Mógł powiedzieć na pewnym etapie "nie". Stwierdzić, że chce spędzać więcej czasu w firmie, podróżować po świecie, ale jednak mi zaufał, uwierzył w mój potencjał. Bez niego nie byłbym w miejscu, w którym jestem.
Trudno przejść obojętnie obok tematów finansowych. Zbliżasz się do 17. urodzin i jesteś coraz bardziej tego świadomy. Sprawy budżetu bierzesz w jakiś sposób na swoje barki?
Wszyscy się w to angażują. Rodzice, dziadek Janusz, menedżer, ja. Staram się skupiać na jeździe, nie pytam o sprawy finansowe, aby się nie stresować. Jednak czasem uczestniczę w pewnych rozmowach.
Wiemy, że młodzi Polacy często przed wyścigiem mają obawy, że w nim nie pojadą ze względu na braki budżetowe. Zdarzało ci się to?
Nie jest lekko. Na szczęście u mnie ten budżet dotąd na tyle się spina, że takich problemów nie było. Mamy finanse na rok 2025, a kolejny? Zobaczymy. Moim celem są mistrzostwa FIA Formuły 3, więc to jest kwestia nie tylko opłacenia startów. Trzeba mieć fundusze również na dni testowe, które są bardzo ważne.
To jest problem wyłącznie polski? Czy jak rozmawiasz w padoku z kolegami, to oni też narzekają na brak systemowego wsparcia juniorów?
Tak naprawdę wszyscy narzekają. Nie jest tajemnicą, że motorsport nie jest tani. Kwoty idą w górę z roku na rok, trudno je uzbierać. Wszyscy chcieliby awansować do F1, więc rywalizacja o miejsce w najlepszych zespołach jest ogromna.
Jak godzisz wyścigi w całej Europie ze szkołą?
Nie jest to łatwe. Mam indywidualny tok nauczania od 6. klasy podstawówki. Próbowałem początkowo normalnie chodzić do szkoły, ale z czasem okazało się to niemożliwe i trzeba było postawić na edukację on-line. Nie chodzi tylko o wyjazdy na wyścigi. Co chwilę mam wizytę w fabryce i w symulatorze. Do tego dochodzi siłownia, czy nawet wywiady w Warszawie, bo z domu do stolicy mam ponad cztery godziny drogi.
Jak mieliśmy wyścig w Hiszpanii na torze Motorland Aragon, to we wtorek i środę organizowano testy, w czwartek miałem szkołę, a od piątku do niedzieli zawody. Po powrocie z wyścigów staram się nadrabiać jak najwięcej, aby nadążyć za klasą, ale jest ciężko. Za dwa lata czeka mnie matura i chcę się jak najlepiej do niej przygotować.
Nauczyciele są wyrozumiali?
Oczywiście. Oni doskonale wiedzą, co robię, dlaczego mam taki tok nauczania. Trzymają za mnie kciuki i jestem im bardzo wdzięczny za wyrozumiałość.
Rozmawiał Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty