Charles Leclerc wyraził swoje rozczarowanie po kwalifikacjach Formuły 1 do GP Miami. Monakijczyk, mimo solidnego okrążenia, zajął dopiero ósme miejsce. Kierowca Ferrari, który nie wziął udziału we wcześniejszym sprincie z powodu wypadku podczas dojazdu na pola startowe, podkreśla, że zespół robi wszystko, by maksymalizować osiągi tegorocznego bolidu.
Lider ekipy z Maranello, który w kwalifikacjach stracił 0,550 s do zdobywcy pole position Maxa Verstappena, znalazł się w rezultatach "czasówki" za dwoma bolidami Williamsa. Jego kolega z zespołu, Lewis Hamilton, również miał problemy i zakończył kwalifikacje na dwunastym miejscu. To najlepszy dowód na kryzys, w którym znajdują się Włosi.
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Wróbel odpowiada Władysławowi Komarnickiemu
Leclerc przyznał, że najbardziej frustrujące jest to, że mimo maksymalizacji potencjału bolidu, Ferrari wciąż nie jest w stanie konkurować z zespołami takimi jak McLaren, Red Bull Racing czy Mercedes. - To frustrujące. Szczerze mówiąc, jeszcze bardziej frustrujące jest to, że w ten weekend czuję, że maksymalizujemy potencjał samochodu. Problem w tym, że potencjał samochodu po prostu nie istnieje. W kwalifikacjach byłem zadowolony z mojego okrążenia, ale przyniosło nam to tylko ósme miejsce - powiedział w Sky Sports.
Kierowca Ferrari zauważył, że obiekt w Miami, z wieloma wolnymi zakrętami, jeszcze bardziej uwypukla mankamenty tegorocznej maszyny Ferrari. - Myślę, że taki tor jak ten podkreśla nasze słabości. Jest tu wiele zakrętów o niewielkiej prędkości, a oba bolidy Williamsa są przed nami, mimo że uważam moje okrążenie za dobre - dodał.
Leclerc odniósł się także do swojego wypadku przed startem sprintu, wskazując na błąd w doborze opon. - Błąd polegał na tym, że wyjechaliśmy na mokry tor na oponach przejściowych. Musimy zrozumieć, co zrobiliśmy źle jako zespół, ale to był główny błąd, który kosztował nas wiele - sprecyzował.
- Ten wypadek sprawił, że mechanicy mieli sporo pracy, a ja nie pokonałem tylu okrążeń, ile zaliczyła reszta stawki. Jednak nie wydaje mi się, abym zapłacił za to cenę w sobotnich kwalifikacjach. Po protu nie byliśmy wystarczająco szybcy - podsumował Leclerc.