Formuła 1 przeżyła w tym roku trzęsienie ziemi w postaci sensacyjnego transferu Lewisa Hamiltona z Mercedesa do Ferrari. Najbardziej utytułowany kierowca w historii połączył siły z najbardziej utytułowanym zespołem. Szum był ogromny, oczekiwania również. Jednak póki co z dużej chmury pada mały deszcz.
Ferrari przygotowało na sezon 2025 bolid poniżej oczekiwań, a już 40-letni Lewis Hamilton przeważnie również nie zachwyca. Regularnie przegrywa z nowym partnerem, Charlesem Leclercem. Po sześciu wyścigach jest dopiero siódmy w klasyfikacji generalnej F1. Bezpośrednio przed Brytyjczykiem znajduje się Andrea Kimi Antonelli. To właśnie 18-letni debiutant zastąpił go w Mercedesie.
ZOBACZ WIDEO: Tego się nie spodziewałeś. Tak wygląda luksusowy autokar Manchesteru City
Słabe wyniki Hamiltona sprawiają, że pojawiają się także pierwsze publiczne spięcia w ekipie. Widzieliśmy je podczas ostatniego wyścigu o GP Miami, kiedy siedmiokrotny mistrz świata F1 spierał się z Ferrari o strategię i żądał zamiany pozycji z zespołowym kolegą.
Hamilton miał niemniej pewien przebłysk. W GP Chin wygrał kwalifikacje do sprintu, a potem ruszając z pole position, pewnie zwyciężył także same sobotnie zawody. Dlatego szef Mercedesa Toto Wolff jest przekonany, że jego były zawodnik nadal posiada swoje wielkie zdolności. Musi się tylko zaadaptować.
- Myślę, że zobaczyliśmy tę magię w jego wykonaniu w sprincie. Całkowicie dominował w tamtym wyścigu. Nie jest tak, że w jednych zawodach to masz, a w kolejnych nagle już nie. Bardzo wierzę, że on wciąż to ma. Jeżeli zgra wszystkie swoje czynniki decydujące o konkurencyjności, poczuje, że jest we właściwej przestrzeni, a bolid mu pasuje, będzie mocarny. Nie mam wątpliwości - powiedział Austriak z polskimi korzeniami, cytowany przez motorsport.com.
- Nie jestem też zaskoczony, że napotkał te wyboje na drodze. Był z nami 12 lat - nauczył się funkcjonować w określony sposób. Teraz wsadzono go do Ferrari, gdzie jego zespołowy kolega jeździ od dawna i wyraźnie należy do bardzo dobrych kierowców. Patrząc z zewnątrz i rozmawiając z nim, widzę drogę, którą musi przejść każdy nowy kierowca w czołowym zespole - wyjaśnił.