Charles Leclerc z Ferrari wyraził swoje rozczarowanie po zajęciu jedenastego miejsca w kwalifikacjach Formuły 1 do GP Emilia Romagna. - Jesteśmy obecnie w beznadziejnej sytuacji - powiedział monakijski kierowca w rozmowie z Sky Sports. Jego kolega z zespołu, Lewis Hamilton, uplasował się na dwunastej pozycji, co oznacza najgorszy wynik Ferrari na torze Imola od 1980 roku.
Obaj kierowcy Ferrari zostali wyeliminowani w Q2, co jest pierwszym takim przypadkiem od debiutu toru Imola w kalendarzu F1. Leclerc nie krył frustracji z powodu braku wydajności SF-25 i niezdolności zespołu do znalezienia rozwiązań. - Nie ma wystarczającej wydajności w samochodzie i ciągle to powtarzam - stwierdził Leclerc.
ZOBACZ WIDEO: Michał Korościel o swoim fenomenie. "Zawsze wołali moją mamę do szkoły"
Podczas piątkowych treningów obaj kierowcy narzekali na problemy z hamulcami, które częściowo udało się rozwiązać w sobotę. Jednak SF-25 osiągnął swoje maksimum na tym torze, co uwidoczniło się w wolniejszych zakrętach, gdzie Ferrari traciło czas do rywali.
Lewis Hamilton wyraził swoje rozczarowanie po kwalifikacjach. - Czuję się zdruzgotany, że nie udało nam się przejść dalej. Zrobiliśmy wiele pozytywnych kroków w ten weekend, ale nowe opony nie dały nam więcej przyczepności - powiedział Hamilton.
Brytyjczyk zauważył, że jego drugi przejazd w Q2 był wolniejszy niż pierwszy, co jest niepokojące, zwłaszcza że inni kierowcy potrafili lepiej wykorzystać opony. Ferrari planuje wprowadzenie poprawek na GP Hiszpanii, ale jak podkreśla Leclerc, "muszą to być naprawdę dobre aktualizacje, jeśli mają być punktem zwrotnym".
Ferrari od kilku sezonów boryka się z problemami związanymi z efektywnością pakietów modernizacyjnych, które często nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. - Mogę walczyć, ile chcę, ale nie mogę co tydzień czynić cudów. Taka jest sytuacja z naszym obecnym bolidem - podsumował Leclerc, który w tym roku robi wszystko, aby walczyć o podia w F1, mimo braku konkurencyjnego pojazdu.