Carlos Sainz wyraził swoje niezadowolenie z wprowadzonej zasady dwóch obowiązkowych pit-stopów podczas GP Monako. Kierowca Williamsa uważa, że reguła ta pozwala na manipulację wynikami wyścigu Formuły 1 poprzez celowe spowalnianie, co tworzy przewagę dla zespołowych kolegów, umożliwiając im zjazd do boksów bez utraty pozycji.
Hiszpan zauważył, że zarówno on, jak i jego kolega z zespołu Alexander Albon, wykorzystali tę strategię, co pozwoliło im zdobyć punkty w Monako. - Ostatecznie jedziesz dwie lub trzy sekundy wolniej niż możliwości samochodu. To nic innego, jak manipulowanie wyścigiem i jego wynikami - powiedział Sainz po zakończeniu rywalizacji przed kamerami Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski dzwonił do sędziego. Tomasz Bronder zdradza, jak wyglądała rozmowa
- W Monako jest to zbyt łatwe do zrobienia. Na innych torach, z DRS i prostymi, nie jest to możliwe, ale tym razem było to bardzo łatwe dla wszystkich - dodał kierowca z Madrytu, nawiązując do wąskiego toru ulicznego w księstwie, który nie pozwala na manewry wyprzedzania.
Podczas wyścigu, obaj kierowcy Williamsa zdołali utrzymać za sobą George'a Russella i Andreę Kimiego Antonellego. Frustracja reprezentanta Mercedesa doprowadziła do tego, że wyprzedził Albona poza torem, przecinając szykanę, i poinformował swojego inżyniera wyścigowego, że woli przyjąć karę niż oddać pozycję.
- Dość dobrze rozumiem, dlaczego to zrobił, bo sam prawie postąpiłem tak samo - przyznał Sainz, odnosząc się do kary przejazdu przez aleję serwisową, którą otrzymał Russell za celowe przecięcie szykany.
Podobną strategię zastosowali kierowcy Visa Cash App RB - Liam Lawson i Isack Hadjar. Lawson stworzył przewagę dla swojego zespołowego kolegi, co pozwoliło Hadjarowi stracić tylko dwie pozycje podczas pit-stopu i zmiany na miękkie opony, kończąc wyścig na szóstym miejscu. Dla ekipy był to podwójny sukces, gdyż Lawson zajął ósmą lokatę.