Max Verstappen stoi przed ryzykiem zakazu startu w jednym z wyścigów Formuły 1, jeśli podczas najbliższych Grand Prix w Kanadzie i Austrii otrzyma kolejny punkt karny. Obecnie ma na swoim koncie jedenaście "oczek", a zgromadzenie dwunastu oznacza automatyczny zakaz startu w jednym wyścigu. Mimo to, kierowca Red Bull Racing nie zamierza zmieniać swojego stylu jazdy.
Podczas rozmowy z mediami w Montrealu, Verstappen wyraził swoje stanowisko. - Nic się nie zmieniło. Dlaczego miałbym to robić? Miałem osiem punktów, teraz mam jedenaście. Nie mogę się wycofać z wszystkiego. Będę jeździł tak, jak zawsze. Ufam sobie - powiedział 27-latek w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Kiełbasa z grilla u Zmarzlika. Historia wielkiej znajomości z mistrzem świata
Holender nie chciał wchodzić w szczegóły dotyczące sprawiedliwości sytuacji, w której się znalazł. - Życie nie jest sprawiedliwe. Nie martwię się tym. Przyjeżdżam tu, by się ścigać i zawsze będę się ścigał twardo, jak uważam, że powinienem. Potem przechodzimy do następnego wyścigu - dodał.
Max Verstappen wyjaśnił, dlaczego był sfrustrowany podczas GP Hiszpanii. Jego strategia z trzema pit-stopami została zniweczona przez późny wyjazd samochodu bezpieczeństwa, a także starcia z Charlesem Leclercem i George'em Russellem. - To nie była właściwa decyzja w tamtym momencie. To była błędna ocena sytuacji w zakręcie, ale nie trzeba wchodzić w szczegóły dlaczego, jak i co. Wszyscy popełniają błędy w życiu. Wszyscy się z nich uczą i idziemy dalej - stwierdził.
Verstappen opisał, jak seria zdarzeń doprowadziła do jego frustracji. - Zostałem uderzony na prostej przez Leclerca, prawie się rozbiłem na twardych oponach. Potem zostałem uderzony w zakręcie numer jeden. Następnie kazano mi oddać pozycję Russellowi, co nie miało sensu. To było wiele rzeczy, które się nawarstwiły - wyjaśnił.
Jeden z dziennikarzy zasugerował, że sytuacja z punktami karnymi może być tematem do października, kiedy Verstappen straci większą ich część. - Może dla ciebie, nie dla mnie. Nie myślę o tym - odpowiedział lider Red Bulla.