- Bardzo możliwe - tak Robert Kubica odpowiedział na pytanie Kanału Sportowego, czy wróci jeszcze do Formuły 1, choć nie w roli kierowcy. Odpowiedź polskiego kierowcy jest bardzo ciekawsza, zważywszy na to, że zniknął on z padoku F1 wraz z końcem sezonu 2022. Wtedy wygasła umowa sponsorska pomiędzy Orlenem a Alfą Romeo, w ramach której krakowianin pełnił funkcję rezerwowego w stajni z Hinwil.
Ostatni etap Kubicy w F1 to rola etatowego kierowcy w Williamsie w sezonie 2019 oraz funkcja rezerwowego w Alfie Romeo w latach 2020-2022. W tym drugim zespole kierowca z Polski miał okazję do regularnych występów w testach i treningach. Dwukrotnie też pojechał w wyścigu w sezonie 2021, gdy u Kimiego Raikkonena wykryto COVID-19.
ZOBACZ WIDEO: Konflikt między Kuberą i Zmarzlikiem? Cierniak wyjaśnia
Część kibiców mogła o tym zapomnieć, ale przed sezonem 2019 krakowianin miał też ofertę z Ferrari, ale nie zakładała ona powrotu do regularnych występów w F1, a jedynie rolę testera i ambasadora. Wtedy Kubica wybrał regularne ściganie i podjął się próby do królowej motorsportu po ponad ośmioletniej przerwie. Miał bowiem nadzieję, że za kierownicą Williamsa wykaże się na tyle, że pozostanie w F1 jeszcze przez kilka lat.
Obecnie Kubica jest związany z Ferrari, ale w długodystansowych mistrzostwach świata WEC. Za kierownicą modelu 499P wygrał w ubiegły weekend prestiżowy wyścig 24h Le Mans. Jak przyznał w rozmowie z Kanałem Sportowym, jego wkład w ten sukces to było "więcej niż 50 proc.".
Czy powrót Kubicy do F1, nawet jeśli nie w roli kierowcy, kiedykolwiek się ziści? Tego nie wiadomo. On sam nie wyklucza różnych ścieżek rozwoju. Pod uwagę bierze nawet występ w Rajdzie Dakar. - 5-10 lat temu powiedziałbym, że nie, ale teraz wstrzymałbym się z taką deklaracją - odpowiedział 40-latek na pytanie, czy w przyszłości zmierzy się z trudami Dakaru.