Verstappen postawił ultimatum?! Gra o tron w Red Bullu

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner (po lewej) i Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner (po lewej) i Max Verstappen

Christian Horner stracił posadę szefa Red Bull Racing po ponad 20 latach. Decyzja austriackiej firmy zszokowała padok F1. Z najnowszych ustaleń wynika, że sporą rolę w tej sytuacji odegrał Max Verstappen.

Christian Horner był szefem Red Bull Racing przez ponad 20 lat. Rządy w fabryce w Milton Keynes przejął w roku 2005 - krótko po tym, jak austriacki producent napojów energetycznych nabył zespół Formuły 1. W tym okresie „czerwone byki” zdobyły cztery tytuły mistrzowskie F1 z Sebastianem Vettelem oraz cztery kolejne z Maxem Verstappenem. Równocześnie ekipa sześciokrotnie wygrała klasyfikację konstruktorów.

Christian Horner zwolniony z Red Bulla

Środowy komunikat o zwolnieniu Hornera wywołał szok w padoku F1. Wprawdzie Red Bull w sezonie 2025 notuje słabsze wyniki i najprawdopodobniej nie zdobędzie tytułu mistrzowskiego, ale nikt nie zakładał nagłego wyrzucenia 51-latka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spędziła urodziny na Malediwach. Co za widoki

"W F1 krążą plotki, że Red Bull dostał ultimatum od klanu Verstappenów: albo Horner odejdzie, albo Max. Na tym etapie nie sposób stwierdzić, czy to prawda. Red Bull nie podał publicznie powodu zwolnienia Hornera. Być może nigdy tego nie zrobi. Możemy jedynie powiedzieć, że Verstappen wielokrotnie deklarował chęć pracy w spokojnej, swobodnej atmosferze. W Red Bullu z pewnością nie miało to miejsca w ciągu ostatnich 18 miesięcy - a prawdopodobnie nawet dłużej" - napisał Andrew Benson, dziennikarz BBC.

Podobne spostrzeżenia ma Ralf Schumacher. - Trzeba przyznać, że Horner przeżył w Red Bullu niesamowicie udany okres - 20 lat - i zdobył wiele tytułów. Mam wielki szacunek do tego, co osiągnął, ale oczywiście w ostatnich latach pojawił się poważny problem na poziomie osobistym. Stało się to ciężarem, więc wielu ludzi odeszło z zespołu, a Christian nie był w stanie go odbudować ani zatrudnić nowych ludzi. Nadszedł czas, aby zrobił sobie przerwę - powiedział były kierowca F1 w rozmowie z niemieckim Sky.

- Zespół pod rządami Christiana nie był w stanie przyciągać nowych ani zatrzymywać dobrych pracowników. Po prostu nie chcieli przychodzić do Red Bulla ze względu na osobowość Hornera. Myślę, że właśnie dlatego Austriacy podjęli taką decyzję. Tu chodzi o brak sukcesów. Christian Horner wszystko przebudował, mianował nowego menedżera i pogodził się z faktem, że Adrian Newey odejdzie z zespołu. Uznał, że lepiej poradzi sobie z nowym składem inżynierów, ale to się nie udało - dodał Schumacher.

Christian Horner rządził Red Bullem przez ponad 20 lat
Christian Horner rządził Red Bullem przez ponad 20 lat

Pierwsze pęknięcia w Red Bullu nastąpiły przed rokiem. Na początku ubiegłego sezonu gruchnęła wiadomość, że jedna z pracownic ekipy z Milton Keynes oskarżyła Hornera o "niewłaściwe zachowanie". Miało ono przybierać formy mobbingu, a nawet molestowania seksualnego. Austriacka firma wszczęła wewnętrzne dochodzenie, które po kilku tygodniach zakończyło się oczyszczeniem 51-latka z zarzutów. Dlatego też Brytyjczyk zachował stanowisko szefa zespołu F1.

Później do mediów wyciekły materiały, które miały pochodzić z dochodzenia ws. Hornera. Dziennikarze zajmujący się F1 otrzymali tajemniczego maila, w którym znajdowały się m.in. zrzuty ekranu z WhatsAppa. Znajdujące się tam wiadomości oraz zdjęcia wskazywały na winę Brytyjczyka, ale ich autentyczności nigdy nie potwierdzono.

Konflikt na szczycie Red Bulla w tle?

Gdy w 2024 roku pojawiły się oskarżenia pod adresem Christiana Hornera, szybko połączono je z wojną na szczycie Red Bulla. Brytyjczyk miał popaść w konflikt z Helmutem Marko. 82-letni Austriak, formalnie zatrudniony jako doradca firmy ds. motorsportu, od lat był szarą eminencją w zespole i miał ogromny wpływ na jego funkcjonowanie.

Jednak po śmierci Dietricha Mateschitza, właściciela "czerwonych byków", Christian Horner poczuł się na tyle pewnie, że chciał pozbawić Helmuta Marko mocy sprawczej w zespole. Po stronie Brytyjczyka mieli stanąć tajscy akcjonariusze Red Bulla, do których należy 51 proc. firmy. Za to Marko mógł liczyć na wsparcie klanu Verstappena. Dodatkowo wyszło na jaw, że klauzula w kontrakcie Maxa pozwala na odejście kierowcy z zespołu w razie zwolnienia Austriaka.

Tamten konflikt zakończył się zawarciem pokoju - Horner został na stanowisku szefa zespołu, a Marko nadal pełni funkcję doradcy Red Bulla ds. motorsportu. Jego wpływy na ekipę jednak osłabły. Równocześnie wojna na górze zmęczyła Adriana Neweya. Guru techniczny Red Bulla postanowił odejść z ekipy i przeniósł się do Astona Martina. Z kolei wieloletni dyrektor sportowy Jonathan Wheatley, który liczył na przejęcie roli Brytyjczyka, wybrał pracę w roli szefa Stake F1 Team.

Helmut Marko i Christian Horner od pewnego czasu toczą wewnętrzny konflikt
Helmut Marko i Christian Horner od pewnego czasu toczą wewnętrzny konflikt

- Jedna z plotek głosi, że we wtorek Horner chciał zwołać spotkanie, aby sprawdzić, czy uda mu się pozbyć Marko. To nie spodobałoby się Verstappenowi. Nie wiem jednak, czy te sprawy są ze sobą powiązane. W ten sposób kierownictwo Red Bulla dało Maxowi jasno do zrozumienia, że jest po jego stronie. To powinno uspokoić sytuację z ewentualnym odejściem Verstappena - powiedział Olav Mol, holenderski dziennikarz zajmujący się F1.

Czy odejście Hornera to początek rozpadu Red Bulla? Zwłaszcza w obliczu plotek, że Verstappen może wykorzystać jedną z klauzul w swoim kontrakcie, aby go zerwać i odejść do Mercedesa. - Wiem, że ojciec Maxa chciał, aby Christian odszedł i tak się stało. Rodzina Verstappenów ma wszystko, czego pragnęła, ale nie jestem pewien, czy to wystarczy. Red Bull ma wiele do zrobienia. Mogą minąć cztery lata, zanim zespół wróci na szczyt F1 i znów będzie wygrywał wyścigi - ocenił w Sky Sports Johnny Herbert, były kierowca F1, a obecnie ekspert telewizyjny.

Największe grzechy Red Bulla

Dziennikarz Tobi Gruner z "Auto Motor und Sport" podał trzy powody, dla których Red Bull postanowił zwolnić Christiana Hornera. Podstawowy to spadek formy zespołu. Brak tytułu mistrzowskiego w zeszłym sezonie pociągnął za sobą straty finansowe, a jeszcze słabsze wyniki w 2025 roku spowodują jeszcze większą wyrwę finansową w budżecie.

Red Bull miał też zarzucić Brytyjczykowi błędy kadrowe. Mowa nie tylko o szeregowych inżynierach, ale również o kierowcach. Na początku ubiegłego sezonu Brytyjczyk postanowił przedłużyć umowę Sergio Pereza, po czym Meksykanin zaczął notować fatalne wyniki. W efekcie "czerwone byki" musiały zerwać kontrakt Meksykanina, płacąc mu równocześnie sowite odszkodowanie.

To Christian Horner miał stać za tym, aby w miejsce meksykańskiego kierowcy zatrudnić Liama Lawsona. Nowozelandczyk na starcie sezonu spisywał się tak słabo, że Red Bull pożegnał go po ledwie dwóch wyścigach, a zastępujący go Yuki Tsunoda notuje obecnie równie fatalne rezultaty.

Z wewnętrznych badań Red Bulla ma też wynikać, że spadła prezentacja marki podczas wyścigów. Jest to spowodowane tym, że zespół notuje gorsze wyniki i nie jest tak obecny w transmisjach telewizyjnych. "Innym czynnikiem, który wpłynął na zwolnienie Hornera było najwyraźniej to, że otrzymał zbyt dużą władzę, której nie chciał oddać. Wywierał też presję na obozie Verstappena" - podsumował Gruner w "Auto Moto und Sport".

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (5)
avatar
Santiago6
12.07.2025
Zgłoś do moderacji
5
5
Odpowiedz
Zresztą mi też matka postawiła ultimatum albo przestanę brodzić w kalesony co wyścig albo nie dostanę ptasiego mleczka..ech.. Najs.. 
avatar
Santiago6
12.07.2025
Zgłoś do moderacji
5
5
Odpowiedz
Mówiłem żeby kakaowy nie opuszczał Merca! Ajajajajaj! Najs... Ferrari jest zbyt wymagające, a on nie daje rady. 
avatar
Prf
10.07.2025
Zgłoś do moderacji
11
7
Odpowiedz
Red Bull nie podniesie się bez inżynierów i managerów, którzy go stworzyli nawet gdyby Max się sklonował. To koniec. 
avatar
Asdasdd
10.07.2025
Zgłoś do moderacji
11
7
Odpowiedz
Jeśli to prawda, to bardzo źle to świadczy o zespole, w którym karty rozdaje kierowca. Kierowca nie powinien mieć żadnego wpływu na to, kto jest szefem zespołu. 
Zgłoś nielegalne treści