Madryt ma problem. Aktywiści zniszczą plany o F1?

Getty Images / Oscar J. Barroso / Na zdjęciu: premiera toru Madring w Madrycie
Getty Images / Oscar J. Barroso / Na zdjęciu: premiera toru Madring w Madrycie

We wrześniu 2026 roku GP Hiszpanii po raz pierwszy ma odbyć się na nowo wybudowanym torze Madring w Madrycie. Inwestycja napotyka jednak trudności. Lokalni politycy i aktywiści próbują zablokować budowę obiektu, a czas płynie.

W tym artykule dowiesz się o:

Sąd Administracyjny w Madrycie przyjął sprawę wniesioną przez stowarzyszenie Plataforma Ecologista Madrilena. Organizacja ta kwestionuje licencję budowlaną przyznaną torowi Madring przez radę miasta. Zarzuty dotyczą skomplikowanego, fragmentarycznego i nieprzejrzystego procesu zatwierdzania inwestycji oraz użycia tymczasowych pozwoleń bez pełnej oceny środowiskowej.

Stowarzyszenia ekologiczne, takie jak ARBA, GRAMA i Jarama Vivo, skrytykowały projekt o wartości 189 mln euro. Podkreślają one brak rygoru urbanistycznego i środowiskowego, zwłaszcza że tor ma być rozebrany po dziesięciu latach. Organizacje te sprzeciwiają się także użyciu tymczasowej licencji na działalność, podobnej do tych wydawanych na instalację namiotów podczas festynów.

ZOBACZ WIDEO: Włókniarz buduje skład na przyszły sezon. Jednoznaczna deklaracja prezesa

Pełniąca obowiązki burmistrza Inma Sanz zbagatelizowała decyzję sądu, twierdząc, że projekt jest solidnie przygotowany. - To bardzo dobrze opracowany dokument - powiedziała podczas wystąpienia w Moratalaz, cytowana przez agencję Europa Press.

Burmistrz podkreśliła, że projekt został zatwierdzony przez techniczne służby Rady Miasta Madrytu, a także inne agencje, zarówno w ramach Generalnej Administracji Państwowej, jak i Wspólnoty Madrytu.

Sanz dodała, że projekt organizacji wyścigu Formuły 1 w stolicy ma oparcie w 131 raportach, jakie zostały zawartych w Specjalnym Planie Inwestycji, co tylko potwierdza jego rzetelność i zgodność z przepisami.

Madryt zawarł z F1 umowę na dziesięć lat, przejmując prawa do GP Hiszpanii od Barcelony. Z informacji hiszpańskiej stacji TV3 wynika, że kontrakt opiewa na kwotę 52,1 mln dolarów rocznie. Oznacza to, że w ciągu dekady stolica zapłaci ponad 520 mln dolarów za możliwość goszczenia królowej motorsportu. To znacznie wyższa kwota od tej, jaką do tej pory płacili zarządcy toru Circuit de Catalunya.

Barcelona ma ważną umowę z F1 jeszcze na sezon 2026, więc w przyszłym roku Hiszpania dwukrotnie będzie gościć najlepszych kierowców na świecie. Katalończycy walczą ciągle o to, by przedłużyć kontrakt, ale ich szanse są niewielkie w związku z coraz większą liczbą chętnych do organizacji wyścigów. Wyjściem może być rotacyjna obecność w kalendarzu, na zmianę z innym wyścigiem.

Komentarze (1)
avatar
Accept
31.07.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Cytuję Luisa. Nie widzę powodów, dla których nie mielibyśmy osiągać lepszych wyników w przyszłości - dodał. No właśnie Luis, tym powodem jesteś ty :) :D Wracaj do Merca! Tam przynajmniej miałeś Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści