Charles Leclerc doświadczył poważnych problemów technicznych podczas GP Węgier, które uniemożliwiły mu zdobycie pierwszego miejsca na Hungaroringu. Mimo że kierowca Ferrari startował z pole position i prowadził przez sporą część wyścigu Formuły 1, problemy z podwoziem jego bolidu sprawiły, że stracił tempo i musiał ustąpić miejsca rywalom.
- To jest niesamowicie frustrujące - powiedział Leclerc przez radio do swojego inżyniera. - Straciliśmy całą konkurencyjność. Gdybyście mnie posłuchali, znalazłbym inny sposób na zarządzanie tymi problemami. Teraz bolidu nie nadaje się do jazdy. To będzie cud, jeśli skończymy na podium - powiedział Monakijczyk, który okazał się profetą, bo do mety dojechał jako czwarty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
Leclerc wyjaśnił po wyścigu, że początkowo źle zinterpretował sytuację, myśląc, że problem leży gdzie indziej. - Muszę cofnąć słowa, które powiedziałem przez radio, ponieważ myślałem, że to wynika z jednej rzeczy, ale potem po wyjściu z kokpitu poznałem więcej szczegółów. To był problem z podwoziem. Nie mogliśmy nic zrobić inaczej w tej sytuacji - wyjaśnił przed kamerami Sky Sports.
Ferrari, mimo że miało szansę na zwycięstwo w GP Węgier, musiało zadowolić się jedynie punktami za czwarte miejsce. To marna rekompensata dla stajni z Maranello, która liczyła, że na Hungaroringu wygra pierwszy wyścig w sezonie 2025. Tym bardziej że na węgierskim obiekcie trudno o manewry wyprzedzania i zwykle premiuje on kierowcę startującego z pole position.
Dlatego też Leclerc wyraził swoje rozczarowanie, podkreślając, że Hungaroring był jedną z niewielu szans na zwycięstwo w tym sezonie. - Pierwszy przejazd był idealny. Pierwsze okrążenia drugiego przejazdu również były bardzo dobre. Myślę, że byliśmy na dobrej drodze, aby wygrać ten wyścig. Ostatni przejazd był katastrofą, bo zacząłem mieć ten problem z podwoziem - ujawnił.
Problem z podwoziem Charlesa Leclerca zaczął się ok. 40 okrążenia, podczas gdy wyścig na Węgrzech liczył 70 "kółek". W drugiej fazie wyścigu Monakijczyk nie tylko nie był w stanie wyprzedzić Lando Norrisa, który korzystał ze strategii jednego pit-stopu, ale dał też się wyprzedzić Oscarowi Piastriemu i George'owi Russellowi.
Ferrari wciąż pozostaje w walce o czołowe miejsca w klasyfikacji konstruktorów F1, choć na Węgrzech straciło kilka punktów do Mercedesa. Daleko z przodu jest McLaren, który pewnie zmierza po tytuł.