McLaren, po raz pierwszy od 2013 roku, zyskał nowego sponsora tytularnego. Mastercard, globalny gigant finansowy ze Stanów Zjednoczonych, zainwestuje w zespół z Woking aż 150 mln dolarów rocznie. Tym samym jest to największe komercyjne partnerstwo w historii brytyjskiej ekipy. Umowa ma obowiązywać od sezonu 2026 i potrwa do połowy lat 30.
Tak długie zobowiązanie ma być dowodem na to, że Mastercard wierzy w dalszy rozwój Formuły 1, jak i samego McLarena. Brytyjska stajnia w ostatnich latach znacząco poprawiła wyniki, aż w końcu w sezonie 2024 zdobyła tytuł mistrzowski w klasyfikacji konstruktorów F1. W obecnym sezonie jest na najlepszej drodze, by zgarnąć dublet. Ponownie jest najlepsza wśród zespołów, a tytuł dla kierowców powinien się rozstrzygnąć między Oscarem Piastrim a Lando Norrisem.
ZOBACZ WIDEO: 95 proc. tarć jest wymyślonych. Mrozek wprost o atmosferze w ROW-ie
Zak Brown, dyrektor generalny McLarena, podkreślił, że Mastercard to idealny partner dla jego zespołu. Amerykanie mają podzielać pasję i wartości stajni z Woking. - Nie ma dla nas nikogo ważniejszego niż nasi wspaniali fani, dlatego nie mogę się doczekać, aby rozpocząć ten nowy rozdział z Mastercard - przekazał Amerykanin za pośrednictwem komunikatu prasowego.
Współpraca McLarena z Mastercard ma na celu zbliżenie fanów do zespołu poprzez inicjatywy takie jak Team Priceless, oferujące dostęp za kulisy wyścigów.
Mastercard planuje również organizację wydarzeń dla kibiców F1, takich jak spotkania z kierowcami i koncerty. Wszystko po to, aby zwiększyć zaangażowanie społeczności wyścigowej i zbliżyć ją do amerykańskiej marki.
McLaren od lat poszukiwał odpowiedniego partnera tytularnego, który nie tylko wspierałby finansowo, ale także dzieliłby wartości zespołu. - Chcieliśmy, aby to był właściwy partner z długoterminowym zaangażowaniem - wyjaśnił Brown. Mastercard, z globalnym zasięgiem i doświadczeniem w innych sportach, okazał się idealnym wyborem.
Kwota 150 mln dolarów rocznie jest identyczna do tej, jakie zgarniają konkurencyjne zespoły. Na podobne sumy mogą liczyć Red Bull Racing w ramach tytularnej współpracy z Oracle oraz Ferrari dzięki partnerstwu z HP. Co ciekawe, w każdym z tych przypadków mowa o amerykańskiej firmie, co tylko potwierdza, że w Stanach Zjednoczonych mamy do czynienia z boomem na Formułę 1.